Wiosna lekarzy rodzinnych
Z Tomaszem Zielińskim, prezesem Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców, wiceprezesem Federacji „Porozumienie Zielonogórskie”, rozmawia Anna Augustowska.
- Jaki temat zdominował ostatnią edycję konferencji Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych-Pracodawców „Wiosna e-zdrowia i koordynacji na Lubelszczyźnie”?
Wiodącymi tematami były opieka koordynowana i e-zdrowie. Tu wciąż jest wiele do zrobienia. Mieliśmy okazję zapoznać się z planami kolejnych wdrożeń przedstawionymi przez panią Małgorzatę Olszewską – dyrektor Centrum e-Zdrowia. Sporą część czasu poświęciliśmy też nowości, jaką jest program profilaktyczny „Moje zdrowie. Bilans zdrowia osoby dorosłej”. Zainteresowanie tym tematem było bardzo duże. Jestem współautorem programu, więc uczestnicy mogli się dowiedzieć o szczegółach z pierwszej ręki, a dzięki temu przygotować się na 5 maja, kiedy wystartował program.
- Jakie są najważniejsze wyzwania współczesnej medycyny rodzinnej?
Wciąż te same. Podstawowy problem to brak kadr, i to zarówno lekarzy, jak i pielęgniarek, szczególnie na terenach wiejskich. Na to nakłada się problem chorób cywilizacyjnych, pacjentów z wielochorobowością, często na terenach wiejskich z wykluczeniem komunikacyjnym. Medycyna rodzinna wraca powoli na swoje miejsce, i to dobrze, lecz aby wykonać te zadania, powinno nas być 1,5-2 razy więcej. A wiemy, że jeszcze przed nami przejęcie części pacjentów z AOS, którzy zostaną skierowani do POZ w wyniku zmian w sposobie płacenia w AOS. Sam w sobie pomysł odchodzenia od tego, żeby stabilnymi pacjentami zajmował się AOS, jest dobry, ale z realizacją może być różnie. Jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach, a te dopiero będą się docierać.
- Jak realizowany jest program opieki koordynowanej?
Opieka koordynowana to przyszłość opieki nad pacjentami chorymi przewlekle. Program pozwala na wyższą jakość opieki przy niższych kosztach niż dotąd, bo możemy prowadzić szerszą diagnostykę w POZ i zapewnić konsultację wtedy, kiedy jest to potrzebne, w krótkim czasie. Dzięki temu pacjent uzyska lepszą opiekę, a NFZ zaoszczędzi, co w dobie jego kryzysu finansowego ma duże znaczenie. Program jest realizowany w około połowie podmiotów w Polsce, w naszym województwie to 70%, ale wśród członków LZLRP – prawie 100%. Jako wiceprezes Federacji „Porozumienie Zielonogórskie” spotykam się z lekarzami POZ w całej Polsce i jestem dumny z tego, że to u nas jest największa chęć wdrażania nowości i że możemy być przykładem dla innych województw. Nie oznacza to, że gdzie indziej nie ma chętnych do tego, ale u nas jest najwięcej.
- Co powinno być ulepszone w systemie POZ, a co zdecydowanie wyeliminowane?
Potrzebujemy sprawniejszych narzędzi IT. Cyfryzacja nie może nam przeszkadzać, ale powinna nas wspierać. Różnie z tym bywa. Jednak ostatnio wspólnie z naszym głównym dostawcą oprogramowania gabinetowego – firmą Kamsoft przygotowaliśmy nowości, które bardzo pomogą w opiece nad pacjentem. Powinniśmy wyeliminować problem odsyłania do POZ – wbrew obowiązującemu prawu – po różne świadczenia, które powinny być wykonane gdzie indziej. Wciąż zdarza się, chociaż już rzadziej, odsyłanie ze szpitali i AOS do POZ po recepty (a przecież wszyscy lekarze mają takie samo prawo wypisywania recept, również S i DZ), zwolnienia czy skierowania na badania przed zabiegiem, hospitalizacją czy na potrzeby diagnostyki w AOS. To oczywiście łamanie praw pacjentów i nie powinno mieć miejsca, podobnie jak odsyłanie rodziny pacjenta leżącego w szpitalu po receptę albo zlecenie na pieluchomajtki. W prawie zapisane jest, że nie wolno nam tego robić, więc nie chodzi tu o dobrą wolę, tylko o odpowiedzialność prawną.
W sprawie recept chciałbym przypomnieć, że każdy lekarz może korzystać z recepty rocznej. Dzięki temu – niezależnie, czy to POZ, czy AOS, czy gabinet prywatny – można i należy wystawić pacjentowi receptę na ilość leku, która wystarczy do wizyty kontrolnej bez względu na to, czy będzie ona za miesiąc, za sześć miesięcy, czy za rok. Korzystajmy z tego, bo to odciąża system we wszystkich miejscach.
- Czy młodzi garną się do tej specjalizacji? Co by im Pan powiedział, chcąc ich przekonać do wyboru tej specjalizacji?
Tak jak mówiłem, wciąż jest nas za mało, ale odkąd wdrażamy opiekę koordynowaną w POZ, to widać, że rośnie zainteresowanie medycyną rodzinną. Zachęcając do wyboru medycyny rodzinnej, zawsze mówię, że to – według mnie – najlepsza specjalizacja. Możemy się zajmować profilaktyką, dzięki czemu dotykamy tego, co najważniejsze w medycynie, bo lepiej zapobiegać, niż leczyć. Mamy wieloletni kontakt z pacjentem i znamy całą jego rodzinę, co pozwala na holistyczne podejście do niego, a także ułatwia diagnostykę i leczenie, bo więcej wiemy. Jest tu też dużo miejsca na samodzielność, można szybko zostać samodzielnym lekarzem, ze wszystkimi zaletami i wadami tego, że decyduje się o opiece nad pacjentem, będąc samemu w gabinecie. Ponadto, co wydaje mi się nie bez znaczenia, dość łatwo można zostać właścicielem poradni i być nie tylko lekarzem, lecz także przedsiębiorcą i pracodawcą, co może być dodatkowym atutem w czasach kryzysu.