„Moje zdrowie” – nowy etap w prewencji zdrowotnej

Opublikowano: 6 czerwca, 2025Wydanie: Medicus (2025) 06-07/2025Dział: 3 min. czytania

Program zdrowotny „Moje zdrowie” wszedł w życie 5 maja i zastąpił „Profilaktykę 40 plus”. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to po prostu kolejna kampania zdrowotna finansowana ze środków publicznych. Jeśli przyjrzymy się dokładnie, to dostrzeżemy istotną zmianę systemową.

POZ jako centrum dowodzenia zdrowiem

Minister Zdrowia zapowiedziała przesunięcie ciężaru profilaktyki zdrowotnej na placówki Podstawowej Opieki Zdrowotnej (POZ). To krok w dobrym kierunku – w końcu POZ to pierwsza linia kontaktu pacjenta z systemem ochrony zdrowia. Co istotne, program „Moje zdrowie” wpisuje się w ideę opieki koordynowanej, której założeniem jest nie tylko leczenie, lecz przede wszystkim zapobieganie, wykrywanie i edukacja. To nie tylko zmiana techniczna – to nowa filozofia. POZ staje się realnym partnerem pacjenta w trosce o jego zdrowie. Z punktu widzenia prawa zdrowotnego to przesunięcie oznacza również większą odpowiedzialność placówek POZ, jak też ich wyraźnie rosnącą rolę w strukturze systemu.

Prawo do zdrowia, czyli obowiązek państwa?

Zgodnie z art. 68 Konstytucji RP „każdy ma prawo do ochrony zdrowia”, a państwo ma obowiązek zapewnić obywatelom równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Program „Moje zdrowie” jest realizacją tej konstytucyjnej gwarancji – i to w sposób bardziej inkluzywny niż dotychczasowe inicjatywy. Program ma zachęcić do tego, abyśmy dbali o swoje zdrowie i regularnie wykonywali badania profilaktyczne. Mogą z niego skorzystać wszyscy powyżej 20. roku życia, czyli około 30 mln obywateli. To odejście od zawężonego progu 40 plus, który mimo szczytnej idei wykluczał znaczną część populacji. Nowe przepisy zakładają bilans zdrowia raz na pięć lat dla osób w wieku 20-49 lat i raz na trzy lata dla osób powyżej 49. roku życia. To logiczne i oparte na danych epidemiologicznych podejście – wczesna profilaktyka może zapobiec późniejszym (i droższym) skutkom zdrowotnym.

Indywidualny Plan Zdrowotny – nowy instrument prawny?

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden element – powstanie tzw. Indywidualnego Planu Zdrowotnego. Choć formalnie nie wprowadzono go jako instytucji prawnej w ustawodawstwie, to jego funkcja przypomina nieco mapę drogową dla pacjenta. Z czasem może się on stać ważnym dokumentem – w kontekście zarówno relacji pacjent–lekarz, jak i ewentualnych postępowań kontrolnych lub sądowych (np. w razie zaniechania obowiązków informacyjnych lub diagnostycznych). To również sygnał, że prawo ochrony zdrowia zaczyna wreszcie dostrzegać potrzebę spersonalizowanego podejścia. A to kierunek, w którym – zdaniem wielu ekspertów – system powinien ewoluować już dawno.

Prawa pacjenta a obowiązek dbania o zdrowie

Choć prawo zapewnia dostęp, to nie zwalnia obywatela z obowiązku dbania o własne zdrowie. Nowy program zakłada dobrowolność – udział w bilansie zdrowia wymaga zgłoszenia przez Internetowe Konto Pacjenta lub bezpośrednio w POZ. Dobrowolność to fundament autonomii pacjenta. Ale warto zadać pytanie, czy nie należałoby – wzorem niektórych państw – rozważyć zachęt podatkowych lub innych instrumentów motywacyjnych, które wspierałyby aktywne uczestnictwo w profilaktyce. Bo przecież nieleczone cukrzyca i nadciśnienie kosztują budżet państwa znacznie więcej niż jeden bilans zdrowia.

Czy „Moje zdrowie” to początek rewolucji?

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Ale z pewnością jest to program, który przy odpowiednim wsparciu legislacyjnym i organizacyjnym może stanowić realny przełom. A prawo – zamiast być tylko narzędziem porządkowania chaosu – ma tu szansę stać się narzędziem tworzenia lepszego, zdrowszego społeczeństwa.

Ewa Urbanowicz
Radca prawny