Lekarz przyszłości z SI pod rękę
Jednym z kluczowych aspektów przyszłościowej medycyny jest personalizacja. W naszej pracy coraz częściej wykorzystujemy dane genetyczne pacjentów, aby dostosować terapie do ich indywidualnych potrzeb. Dzięki sekwencjonowaniu DNA możemy identyfikować genetyczne skłonności do chorób i skutecznie leczyć, a przy tym unikać leków, które mogą nie działać lub powodować groźne dla zdrowia skutki uboczne. Personalizowana medycyna pozwala na coraz bardziej precyzyjne diagnozowanie i leczenie.
Sztuczna inteligencja (SI), czy tego chcemy, czy nie, staje się integralną częścią medycyny. Algorytmy uczenia maszynowego analizują ogromne liczby danych medycznych, co już pomaga np. amerykańskim czy japońskim lekarzom w diagnozowaniu chorób i opracowywaniu indywidualnych planów leczenia. To, co jeszcze jakieś 10 lat temu, gdy pisałem artykuł do „Medicusa” o medycynie spersonalizowanej, wydawało się nam bardziej fiction niż science, dzisiaj staje się… rzeczywistością.
Już niedługo również większość lekarzy w Polsce będzie korzystała z narzędzi wspieranych przez SI, by zapewnić pacjentom jeszcze lepszą opiekę. Swoją drogą, próbowałem ściągnąć na smartfona medyczną aplikację HealthLy!, z której już od jakiegoś czasu korzystają amerykańscy lekarze. W tym celu musiałem zmieniać ustawienia VPN i udawać, że mieszkam w USA… Niestety, aplikacja oficjalnie nie jest dostępna dla naszej strefy geograficznej. Dziwne, bo przecież aby ją upgradować, a należy to zrobić, by w pełni korzystać z jej możliwości, musielibyśmy po aktualnym kursie dolara zapłacić 209,99 zł rocznie, co nie jest wygórowaną kwotą.
Moim zdaniem aplikacje tego typu zapewne zwolnią wielu lekarzy od nadmiernego myślenia, a to oznacza, że zarówno zawód lekarza, jak i program studiów medycznych w najbliższym czasie czeka rewolucja. Aplikacja, o której wspomniałem, jest własną przychodnią, czy – jak kto woli – oddziałem: w małym smartfonie mamy wszystkich swoich pacjentów, wyniki badań, a nawet dokładną ich interpretację. Jeśli wyniki są nieprawidłowe, to wyświetlają się na czerwono. Tego typu aplikacji jest z każdym tygodniem więcej, a tak naprawdę każdy z nas przy użyciu SI już teraz może zacząć tworzyć własną, być może równie skomplikowaną. Przeglądam Sklep Play, a tu kolejna: „Ta aplikacja wpłynęła pozytywnie na moje życie zawodowe – Doximity pomaga ponad dwóm milionom profesjonalistów medycznych rozwiązywać codzienne problemy”. Czy rzeczywiście aplikacja jest aż tak popularna? Co prawda niektórzy pacjenci nazywają mnie już lekarzem starej daty. Nie z uwagi na wiek, ale podobno dlatego, że… ich badam.
Jestem lekarzem, który to, co osiągnął, zawdzięcza ciężkiej pracy, a nie współpracy z SI. Ale czy to dobrze? Profesor Stephen Hawking, człowiek, którego wielu z nas podziwiało i nadal podziwia, powiedział coś, co może mocno niepokoić: „Rozwój sztucznej inteligencji może spowodować koniec ludzkiej rasy”. Zdaniem wybitnego, już nieżyjącego naukowca:
„Istnieje realne niebezpieczeństwo, że komputery rozwiną inteligencję i przejmą kontrolę. Pilnie potrzebujemy stworzyć bezpośrednie połączenia z komputera do mózgu, wtedy komputery mogą zwiększyć ludzką inteligencję, zamiast być w opozycji”.
Superinteligentna SI będzie sobie świetnie radzić z „osiąganiem celów, a jeśli te cele nie będą spójne z naszymi, to będziemy mieli problem” – mówił prof. Hawking w czerwcu 2016 r.
Skupmy się jednak na tym, co pozytywnego niesie ze sobą rozwój technologii. Telemedycyna umożliwia pacjentom dostęp do opieki medycznej niemal z dowolnego miejsca na świecie. Konsultacje online, monitorowanie zdrowia za pomocą urządzeń
mobilnych i elektroniczne recepty to standard, a to przekłada się na większą dostępność do opieki medycznej. Jeśli jednak nasz kontakt będzie wyłącznie zdalny, to lekarzy udzielających porad online z łatwością zastąpią sterowane przez SI androidy. Najdłużej mają szansę utrzymać się lekarze zabiegowcy, ale ich przedłużeniem ręki będą, a właściwie już są, medyczne roboty. I pediatrzy, ale tylko ci z prawdziwą empatią, bo małe dziecko zawsze będzie odczuwać lęk przed nieznanym. Natomiast lekarz, który już teraz nie dotyka pacjenta, a nie jest kilka czy kilkanaście lat przed emeryturą, powinien pomyśleć o zmianie zawodu.
Nie zapominajmy, że jest jednak szansa, aby SI była dla nas błogosławieństwem, bo przecież my, lekarze, też pewnie kiedyś będziemy pacjentami. A już teraz badania nad regeneracją tkanek i narządów otwierają wiele możliwości w leczeniu chorób i urazów. Terapie oparte na regeneracji tkanek pozwalają na odbudowę uszkodzonych narządów, co powoli zaczyna zmieniać oblicze medycyny. Lekarz przyszłości będzie mógł oferować swoim pacjentom leczenie, które nie tylko złagodzi objawy, lecz także przywróci pełną funkcjonalność ciała. To coś naprawdę wielkiego!
Miejmy nadzieję, że lekarzami przyszłości będziemy ty czy ja, a więc prawdziwi ludzie z krwi i kości – medyczni profesjonaliści, którzy wykorzystując najnowsze technologie i innowacje, będą w stanie zapewnić pacjentom personalizowaną opiekę medyczną.
Dr n. med. Marek Derkacz, MBA
marekderkacz@interia.pl