Rak jajnika na celowniku
Z dr. hab. n. med. Marcinem Bobińskim z I Katedry i Kliniki Ginekologii Onkologicznej i Ginekologii SPSK 1 w Lublinie rozmawia Anna Augustowska.
- Otrzymać ponad 35 mln zł na badanie działania leku stosowanego w terapii raka jajnika to chyba poważne wyzwanie?
To przede wszystkim szansa na realną pomoc kobietom, które zmagają się z tą ciężką chorobą. I tak na to patrzymy – my, czyli zespół, który zaprojektował badanie; to również dr n. farm. Marta Ostrowska-Leśko z Katedry i Zakładu Toksykologii UM w Lublinie oraz dr hab. n. med. Radosław Mądry z Kliniki Ginekologii Onkologicznej UM w Poznaniu.
Chcę tu wyraźnie podkreślić, że te pieniądze nie spadły z nieba. Otrzymaliśmy je, przystępując do konkursu ogłoszonego przez Agencję Badań Medycznych (dodam, że na napisanie projektu badań mieliśmy zaledwie miesiąc). Konkurs dotyczył badania head-to-head w zakresie niekomercyjnych badań klinicznych lub eksperymentów badawczych – edycja II (ABM/2023/1). Na podstawie listy rankingowej sporządzonej w wyniku przeprowadzenia procedury konkursowej rekomendację do dofinansowania w konkursie otrzymało 11 projektów, w tym nasz projekt złożony przez Centrum Wsparcia Badań Klinicznych (CWBK) Uniwersytetu Medycznego w Lublinie na łączną kwotę dofinansowania 35.270.003,87 zł, która jest najwyższą dotacją wśród przyznanych w tym konkursie.
Pełna nazwa naszego projektu brzmi: „Wieloośrodkowe, czteroramienne, randomizowane badanie z podwójnie ślepą próbą, oceniające równoważność dawek bewacyzumabu w terapii w I linii leczenia raka jajnika”.
Dodam, że w ocenie niezależnych ekspertów projekt uzyskał 141 punktów, co pozwoliło mu się uplasować na trzeciej pozycji wśród wszystkich zgłoszonych projektów.
- To określmy, na czym będą polegać te badania?
Mówiąc najprościej, chcemy zbadać, czy stosowany w leczeniu raka jajnika od ponad 10 lat lek – bewacyzumab będzie działał równie skutecznie, jeśli zmniejszymy stosowaną standardowo dawkę o połowę (z 15 mg do 7,5 mg na kilogram masy ciała pacjentki). Dlaczego? Bo chcemy zmniejszyć toksyczność tego leku, który powoduje wiele skutków ubocznych, m.in. nadciśnienie czy krwawienia z układu pokarmowego. Z tego powodu pacjentki – często już bardzo osłabione chorobą i trwającym leczeniem – nie są w stanie kontynuować terapii. Chcemy sprawdzić, czy jest szansa, że mniejsze dawki są skuteczne.
- Dlaczego właśnie ten lek będzie badany?
Bewacyzumab jest jedynym obecnie zarejestrowanym lekiem stosowanym w leczeniu raka jajnika, którego mechanizm polega na hamowaniu angiogenezy, czyli procesu powstawania naczyń krwionośnych, jest to lek niezwykle ważny w terapii tego nowotworu, istotnie poprawiający wyniki leczenia. W części badań rejestracyjnych stosowano już uprzednio dawkę 7,5 mg/kg, w innych dawkę 15 mg/kg. Wyższa dawka stosowana też była w badaniach oceniających skuteczność bewacyzumabu w połączeniu z lekiem z grupy inhibitorów PARP – olaparibem. Dawka 7,5 mg/kg badana też była w innych nowotworach, np. w raku płuc, gdzie wykazano jej skuteczność. Dotychczas nie przeprowadzono badań porównujących zastosowanie bewacyzumabu w nowo zdiagnozowanym raku jajnika w dawce 7,5 i 15 mg/kg ani w monoterapii, ani w połączeniu z inhibitorami PARP – taki właśnie cel postawiliśmy sobie, projektując to badanie.
- Na realizację projektu są cztery lata?
Projekt jest realizowany w konsorcjum wspólnie z Uniwersytetem Medycznym im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. W badaniu klinicznym przewidziano zaangażowanie 10 ośrodków z całej Polski, zrzeszonych w Polskiej Grupie Ginekologii Onkologicznej (PGOG), działającej w ramach Polskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej. Grupa PGOG od wielu lat koordynuje badania kliniczne w ginekologii onkologicznej. To badanie jest pierwszym zaprojektowanym przez członków grupy, które będziemy wspólnie realizować.
Obecnie jesteśmy na etapie przygotowawczym, analizujemy jeszcze raz całość dokumentacji i będziemy przygotowywać dokumenty rejestracyjne, np. zgłoszenia do Komisji Bioetycznej i właściwych urzędów. Rekrutację pacjentek planujemy rozpocząć za kilka miesięcy, w przyszłym roku.
- Jakie kryteria powinny spełniać pacjentki?
Do badania planujemy włączyć 332 pacjentki (które spełnią kryteria włączenia) z niskozróżnicowanym rakiem jajnika III/IV stopnia zaawansowania według FIGO, zakwalifikowane do chemioterapii neoadjuwantowej, zdyskwalifikowane z pierwotnej operacji cytoredukcyjnej. Choć brzmi to enigmatycznie, chodzi o chore, dla których optymalne podejście polega na: rozpoczęciu leczenia od chemioterapii, w drugiej kolejności chirurgii, a po zabiegu kontynuacji chemioterapii; to strategia stosowana współcześnie u dużego odsetka pacjentek z rakiem jajnika.
Każda pacjentka biorąca udział w badaniu otrzyma chemioterapię konwencjonalną wraz z bewacyzumabem. W zależności od charakterystyki genetycznej guza (status HRD/HRP, w tym ocena mutacji BRCA 1/2) część pacjentek dostanie również olaparib.
Poszczególne grupy będą się różnić pomiędzy sobą zastosowaną dawką bewacyzumabu. W badaniu nie zakładamy grupy otrzymującej placebo, więc nie ma ryzyka, że któraś z pacjentek nie otrzyma leczenia.
- Ale taki projekt to również ..
Z naszego punktu widzenia, poza możliwością pomocy pacjentkom, nie tylko naszym, a także zmiany pewnych światowych standardów postępowania, jest to również szansa na zdobycie nowych doświadczeń i umiejętności organizacyjnych, które pozwolą nam w przyszłości projektować kolejne badania. Nie możemy zapominać, że to również wielkie wyzwanie logistyczne. Skoordynowanie działalności 10 ośrodków, rozwiązywanie problemów, które na pewno się pojawią, a wreszcie analiza wyników to będzie bardzo dużo pracy na te najbliższe lata. Bardzo liczę na wsparcie moich współpracowników, dr n. farm. Marty Ostrowskiej-Leśko z Katedry i Zakładu Toksykologii UM w Lublinie oraz dr. hab. n. med. Radosława Mądrego z Kliniki Ginekologii Onkologicznej UM w Poznaniu, którzy będą wraz ze mną zarządzać badaniem. W tym miejscu chciałbym też wspomnieć o zespole Centrum Wsparcia Badań Klinicznych naszego uniwersytetu, szczególnie o mgr Marlenie Huskowskiej-Stróżek oraz mgr Magdalenie Mazur, bez pomocy których ani przygotowanie tego badania, ani jego realizacja nie byłyby możliwe.
- Wkrótce ruszy rekrutacja pacjentek do tego Czy lekarze mogą kierować je do kliniki na konsultacje?
Oczywiście, bardzo liczymy na taką współpracę. Tylko w naszej klinice każdego roku diagnozujemy kilkadziesiąt nowych przypadków raka jajnika, który jest obecnie największym wyzwaniem w obszarze nowotworów ginekologicznych. W Polsce liczba nowych zachorowań utrzymuje się na stałym poziomie i wynosi około 3-3,5 tys. rocznie i niestety najczęściej rak jajnika rozpoznawany jest w stadium zaawansowanym, gdy szansa na wyleczenie jest niewielka. Przyczynę stanowi brak swoistych objawów tego nowotworu i związane z tym problemy z wczesnym diagnozowaniem. Dlatego tak ważne jest podejmowanie wszelkich możliwych badań, które mogą się przyczynić do skutecznego leczenia i wydłużenia życia kobiet chorujących na ten nowotwór. Z uwagi na skomplikowanie terapii raka jajnika, obejmujące zarówno zaawansowane techniki chirurgiczne, jak i systemowe, leczenie tej choroby powinno być scentralizowane w ośrodkach wyspecjalizowanych w ginekologii onkologicznej.
W I Katedrze i Klinice Ginekologii Onkologicznej i Ginekologii bez zbędnego oczekiwania konsultujemy wszystkie pacjentki z podejrzeniem nowotworów narządów płciowych, w tym raka jajnika. Konsultacje odbywają się w każdy czwartek w Poradni przy ul. Staszica 14A.
W Katedrze i Klinice Ginekologii Onkologicznej i Ginekologii UM w Lublinie, którą kieruje prof. Rafał Tarkowski, realizowany jest też inny projekt badawczy mający na celu poprawę wyników leczenia raka jajnika. To projekt o nazwie
„Wpływ heterogenności oraz mikrośrodowiska raka jajnika na ocenę chemiowrażliwości opartą na organoidach”.
Od pacjentek, u których zdiagnozowano raka jajnika, pobierane są komórki tego nowotworu, a także płyn otrzewnowy. Następnie komórki są hodowane w laboratorium w warunkach najbardziej zbliżonych do naturalnych, tak aby na powstałych w ten sposób organoidach (mikroskopijnych guzach nowotworowych) można było testować różne metody terapii.
Zespół badaczy z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie otrzymał na ten projekt blisko 2 mln zł z Narodowego Centrum Nauki. Wyniki badania powinny być przedstawione za około dwa lata.