Dzień z pracy lekarza POZ

Opublikowano: 1 października, 2023Wydanie: Medicus (2023) 10/2023Dział: 3 min. czytania

CZWARTEK

Wróciłam właśnie z krótkiego urlopu, przed oczami mam jeszcze piękną Toskanię, a tu czas się zabrać do roboty.

Niedawno przeprowadziłam rozmowę z jednym ze swoich rezydentów i prawie się załamałam. Usłyszałam, że teraz lekarze rodzinni nie myślą o własnych przychodniach i zapisanych do nich pacjentach. Nie chcą się angażować w problemy pacjentów. Wolą pracować w korporacjach, sieciowych placówkach, zrobić swoje, tzn. obsłużyć zarejestrowane osoby i pójść do domu. Nie analizować problemów, nie poświęcać własnego czasu. W modzie zaczynają być przychodnie, które większość pacjentów „załatwiają” przez telefon, Internet, na czacie. Szybko i do przodu. Zupełny brak osobistego zaangażowania.

Dwadzieścia kilka lat temu, gdy narodziła się w Polsce idea poradni lekarza rodzinnego, marzyliśmy o tworzeniu małych przychodni, w których lekarz, pielęgniarka i położna będą znać całe rodziny swoich pacjentów – nikt nie będzie anonimowy, a my będziemy przewodnikami całych rodzin po ich problemach zdrowotnych: skierujemy na badania, jeśli będzie taka potrzeba, zajmiemy się profilaktyką, skierujemy do specjalisty, szpitala. Wszystko we współpracy z pacjentem i jego rodziną. Idee, jak to często bywa, realizują się w różnym tempie, ale wraz z wejściem w życie koordynacji znowu miałam nadzieję, że jest coraz lepiej. A tu taka niespodzianka. Bez następców i ożywienia medycyny rodzinnej czekają nas rzeczywiście korporacje. Zadzwonisz, uzyskasz od anonimowego lekarza poradę, ewentualnie jakieś skierowanie, zrobisz badania i tyle. Po co więź, angażowanie się? Szkoda czasu. Cieszę się, że do emerytury coraz bliżej. Może dotrwam bez korporacji.

Pełną parą weszły bezpłatne leki dla 65+ i do 18. roku życia. I znowu awantury jak kilka lat temu. Pacjenci zrozumieli, że wszystko będzie za darmo, a tu zaskoczenie, bo to tylko niektóre leki, w większości nadal z jakąś refundacją.

Największe zamieszanie mamy, przynajmniej u mnie, ze szczepionkami przeciwko grypie. Vaxigrip jest za darmo do 18. roku i dla 65+, a reszta na 100%. Influvac bezpłatnie w tych samych grupach, a dla 18-65 na 50%. Ale niektórzy pacjenci życzą sobie Vaxigrip ze zniżką, bo tym się szczepią od lat, a ja robię problemy. I znów mnóstwo mojego czasu poświęcone na to, co powinno być ludziom powiedziane w mediach, do czego tak naprawdę mają prawo.

Strach pomyśleć, co będzie po wyborach, niezależnie od tego, kto wygra. Uważnie czytałam i sprawdzałam programy wyborcze wszystkich chętnych do rządzenia. Oprócz zapewnienia, że oni zrobią lepiej, nie usłyszałam ani nie przeczytałam nic mądrego. Może to dobrze? A może nikt nie ma pomysłu na to, co dalej, i wolą się nie odzywać?

Marzy mi się pomysł na ochronę zdrowia wypracowany przez wszystkich, którzy mają aspiracje do rządzenia Polską, i punkt po punkcie realizowany przez wygrywających wybory (niezależnie od opcji). Zawsze byłam marzycielką. Są przecież sprawdzone systemy. Ale nie znam systemu, w którym każdy pacjent ma wszystko, co chce, i to natychmiast. A u nas to się ludziom obiecuje. A jeśli tak nie jest, to na pewno wina lekarzy, bo za dużo lub za mało pracują (zależnie od kontekstu wypowiedzi) i na pewno za dużo chcą zarabiać. Nikomu ani niczemu to nie służy, ale mamy winnego. Czy coś się zmieni? Poczekamy, zobaczymy.

Wioletta Szafrańska-Kocuń
Wiceprezes ORL w Lublinie