Dzień z pracy lekarza POZ

Opublikowano: 10 marca, 2025Wydanie: Medicus (2025) 03/2025Dział: 2,6 min. czytania

WTOREK

Tłumy ludzi na korytarzu. W wymazach na zmianę grypa A i RSV. Wszyscy chcą być przyjęci natychmiast, bo się źle czują, bo potrzebują zwolnienia do pracy. Na pytanie, czy się szczepili na grypę, najczęściej pada odpowiedź: Ja się nigdy nie szczepię. Odpowiadam: to chorujesz i na przyszłość pomyśl. Ale czy to coś da? Teraz na pewno nic. Zadzwoniła znajoma, czy nie przyjęłabym syna jej koleżanki, bo u nich w przychodni rejestrują na piątek. Nie przyjmę, u mnie staramy się „segregować”, kto musi dzisiaj, a kto na przysłowiowy piątek. Ale awantury są co chwila. Doszedł też problem recept na leki na choroby przewlekłe.

System refundacyjny jest tak „przejrzysty”, że dość dużo czasu zajmuje wyjaśnienie wskazań, na co brak czasu w sezonie infekcyjnym. I awantura gotowa, bo co za problem wypisać lek, przecież to zajmuje chwilę. Wczoraj wypisywałam pacjentowi lek na chorobę Parkinsona, zlecony wcześniej przez neurologa na refundację, przeszukałam całą dokumentację w papierze i w EDM-ie. Nigdzie nie znalazłam informacji, że pacjent ma chorobę Parkinsona. Zadzwoniłam do córki, której telefon był w danych chorego i usłyszałam, że ojciec lek otrzymał „profilaktycznie”, żeby nie zachorował. Problemem jest, że w takim zastosowaniu nie ma refundacji. Kolega neurolog może się wytłumaczy w wypadku kontroli, chociaż nie wiem jak.

Wciąż też wraca problem, kto ma kierować na badania przed hospitalizacją i kontrolne po hospitalizacji. I to mimo wielokrotnych komunikatów NFZ, że nie można zlecać badań kontrolnych u innego lekarza, tylko należy na nie skierować, lecząc pacjenta lub w szpitalu w ramach leczenia. Niestety codziennie przychodzą pacjenci z „karteczkami” w tej sprawie. Czasami jest napisane u lekarza rodzinnego, a czasami po prostu wymienione, z czym pacjent ma się zgłosić, bez wskazania, gdzie badania wykonać. Przynajmniej bez wskazania na piśmie. Ustnie słyszą (przynajmniej tak przekazują na wizycie): „Lekarz rodzinny na pewno zleci”. To nasz czas i nieuzasadnione wymagania. Dzisiaj miałam pacjentkę kwalifikowaną do programu lekowego, realizowanego w poradni okulistycznej dla pacjentów z retinopatią z wykazem badań i zaświadczeń, jakie ma przynieść, bo inaczej nie zostanie włączona. Nie wierzę, że lekarz podpisujący takie zaświadczenie nie wie, gdzie powinien skierować chorego! Skoro realizuje program, to zna jego zasady. Ja nie znam wszystkich programów lekowych i wtedy muszę dzwonić do NFZ, szukać na stronach, co dany program zawiera. A to mój czas, który mogłabym poświęcić chorym, którzy czekają pod drzwiami, a nie na pracę, którą powinni wykonać moi koledzy. Ale zawsze szkoda schorowanych, bezradnych czasami pacjentów, dla których przejście przez skomplikowany, nawet dla nas, system nie jest proste.

Żeby nie zwariować, w ramach czynnej rehabilitacji umysłowej zapisałam się na kurs włoskiego, co strasznie rozbawiło moją córkę. Wnuczka wyraziła chęć nauki razem z babcią. Muszę z tego skorzystać, bo na ten moment, patrząc na postępy, sukcesu sobie nie wróżę.

Wioletta Szafrańska-Kocuń
Wiceprezes ORL w Lublinie