Lekarz dla sportowców nie tylko wyczynowych
z Piotrem Gawdą, specjalistą medycyny sportowej i rehabilitacji medycznej, adiunktem Zakładu Rehabilitacji i Fizjoterapii UM w Lublinie, wicemistrzem świata lekarzy w biegu na 400 metrów, rozmawia Anna Augustowska
- O medycynie sportowej mówi się w zasadzie w jednym kontekście: to medycyna dla sportowców wyczynowych. Chyba nie tylko? Zacznijmy więc od definicji – czym jest medycyna sportowa?
– Medycyna sportowa jest wielodyscyplinarną specjalizacją medyczną, której celem jest promocja zdrowia poprzez aktywność fizyczną. Zajmuje się ścisłą współpracą medyczną ze sportowcami, między innymi poprzez prowadzenie orzecznictwa sportowo-lekarskiego. Specjaliści tej dziedziny medycznej zajmują się także każdym, kto uprawia sport i chce to robić z pożytkiem dla zdrowia.
- Czyli sportowiec amator może być także pacjentem specjalisty medycyny sportowej?
– Zdecydowanie tak. Mamy coraz więcej pacjentów, którzy nie są profesjonalnymi sportowcami, ale chcą prowadzić aktywny, zdrowy tryb życia. Medycyna sportowa jest dla wszystkich tych, którzy chcą świadomie zmienić swój sposób funkcjonowania za pomocą prawidłowo dobranej aktywności fizycznej. Mówiąc najprościej: lekarz sportowy ma pomagać w tym, aby pacjent, sportowiec zwiększał swoją wydolność fizyczną, jednocześnie utrzymując równowagę funkcjonowania organizmu unikając przez to przeciążeń, kontuzji, przetrenowania.
Jednocześnie medycyna sportowa zajmuje się odzyskiwaniem utraconej równowagi np. w leczeniu cukrzycy, poprzez ustawianie treningów aktywności fizycznej i programów odżywiania.
- Czy to znaczy, że osoba z cukrzycą albo np. nadciśnieniem mogłaby skorzystać z takiej konsultacji i dzięki aktywności fizycznej wracać do zdrowia?
– Nasze doświadczenia związane z efektami współpracy z internistami są bardzo obiecujące, mamy w obserwacji wielu pacjentów z chorobami metabolicznymi, którzy wdrożyli regularny trening sportowy, zmienili nawyki żywieniowe, co pozwoliło w sposób zasadniczy ograniczyć leczenie farmakologiczne.
Dynamika metabolizmu ciała ludzkiego uwarunkowana jest tym co spożywamy, jakie leki zażywamy ale także naszą aktywnością fizyczną – to swoisty układ regulacji, o czym często zapominamy kładąc
zbyt duży nacisk na leczenie farmakologiczne. Pracując z pacjentami uczymy ich, że w leczeniu potrzebny jest ich wkład – aktywność fizyczna, dieta.
- To wymaga ogromnej wiedzy, stąd chyba mówi się, że to wielodyscyplinarna specjalność medyczna?
– Medycyna sportowa funkcjonuje w oparciu o wiedzę ogólną odwołującą się do fizjologii, biochemii czy biofizyki ale także kardiologii, ortopedii, rehabilitacji,
aby w sposób kompleksowy zajmować się sportowcem. Pamiętajmy o tym, że budowa i funkcjonowanie ciała sportowca, szczególnie wyczynowego, często odbiega od ogólnie przyjętych norm.
- Jakiego rodzaju są te odstępstwa?
– Chociażby zmiany w układzie sercowo-naczyniowym np. przeciętna objętość serca u mężczyzn wynosi 650 cm3, a u sportowców osiąga 1200 cm3. Nerwowa regulacja układu krążenia osób trenujących polega na zmniejszeniu aktywności składowej współczulnej i zwiększeniu przywspółczulnej układu autonomicznego. Wynikiem jest zmniejszenie częstotliwości rytmu serca (bradykardia), a wartości spoczynkowe poniżej 30 skurczów/min. u sportowców nie są rzadkością. Tego rodzaju zmiany wpływają na zapis EKG, badanie echokardiograficzne, czy przebieg próby wysiłkowej.
Ważną kwestią jest odżywianie i przyjmowanie środków farmakologicznych w kontekście stosowania dopingu. To kolejny element, na którym lekarz sportowy musi się znać – wymaga śledzenia listy leków i metod zabronionych w sporcie. Cały czas zmieniają się przepisy i listy zabronionych substancji. Ich nieznajomość prowadzi często do dramatów. To są często niuanse. Przykładowo klenbuterol B-mimetyk, który w większych dawkach ma działanie anaboliczne, w pewnych krajach podawany jest zwierzętom hodowlanym celem zwiększenia ich masy mięśniowej. Były przypadki, kiedy sportowiec po spożyciu takiego mięsa miał wynik dodatni w kontroli antydopingowej. Osobnym tematem jest zanieczyszczanie odżywek dla sportowców substancjami zakazanymi, co jest zjawiskiem powszechnym.
- W świecie sportu obserwuje się trend do tego, żeby zawodnik po urazie jak najszybciej powrócił do tzw. pełni sił. Czy medycyna sportowa potrafi spełnić te oczekiwania?
– Poprzez zastosowanie wczesnej, zaawansowanej diagnostyki, najnowszych metod fizjoterapeutycznych, iniekcji leków potrafimy przyspieszyć procesy regeneracyjne, ale nie możemy ich pominąć. Podam przykład. Terapia w oparciu o Evidence Based Medicine (EBM) odchodzi dziś od stosowania zamrażania miejsca urazu – tak, aby mogły dokonać się w pełni naturalne procesy zapalne konieczne w procesie zdrowienia. Gdy w sposób świadomy moderujemy procesem zapalanym jesteśmy w stanie stymulować naturalne mechanizmy regeneracyjne organizmu. Dbamy o pacjenta w szerszej perspektywie: aby jak najszybciej wrócił do treningu, ale jednocześnie wykorzystał naturalne mechanizmy obronne organizmu i adaptował się do tego typu obciążeń w przyszłości.
Zdajemy sobie sprawę z oczekiwań działaczy klubów, trenerów i samych zawodników, ale musimy uwzględnić pewne procesy biologiczne, które muszą dokonać się w procesie zdrowienia.
Osobny temat to profilaktyka urazów. Sprowadzają się one do oceny równowagi mięśniowo-powięziowej, oceny prioprecepcji i w razie potrzeby pracy nad ich przywróceniem. Taka rehabilitacja sportowa przynosi naprawdę zadowalające rezultaty.
- Zajmujecie się również dziećmi uprawiającymi sport.
– To bardzo ważna część naszej pracy. Często uprawianie sportu przez dzieci nie idzie w parze z ich rozwojem
biologicznym. Są trenerzy, którzy zainteresowani są wynikami sportowymi jak najszybciej i za wszelką cenę, nie uwzględniają specyfiki rozwoju psychoruchowego młodego zawodnika. Rolą lekarza sportowego jest czuwanie nad prawidłowym rozwojem młodego sportowca. Tak naprawdę prawdziwym celem uprawiania sportu jest, by młody człowiek poprzez regularny trening zaadaptował się do większych obciążeń, w miarę możliwości osiągał sukcesy sportowe, ale przede wszystkim, by wytrwał w aktywności fizycznej do późnych lat życia. Wedle zasady: lepiej dobiec dalej niż szybciej.
- Więc na czym polega różnica między tym, co proponuje internista a lekarz medycy sportowej?
– Lekarze różnych specjalności są bardzo świadomi roli aktywności fizycznej, zmiany sposobu odżywiania w leczeniu, wiemy, że informują o tym pacjentów. Lekarz medycyny sportowej dodaje do tego konkretne narzędzia dla pacjenta: rozpisane programy treningowe i dietetyczne. Efekty tego „treningu zdrowia” są monitorowane w trakcie kolejnych wizyt. To wymaga realnego zaangażowania pacjenta. Jest to rodzaj pracy ze zmianą stylu życia pacjenta.
- Chyba dobrze jest, jak lekarz medycy sportowej sam uprawia sport?
– W moim przypadku tak rzeczywiście jest. Aktywnie biegam, mam na koncie kilka maratonów, angażuję się od lat w promocję biegania w Lublinie. Nie znaczy to jednak, że to konieczny warunek. Obecnie każdy lekarz specjalności w zakresie ortopedii, kardiologii, chirurgii, rehabilitacji medycznej, medycyny rodzinnej może odbyć szkolenie „ABC Medycyny sportowej”, które trwa około roku, składa się z czterech kursów i zakończony jest egzaminem testowym. Po zdaniu egzaminu otrzymuje się certyfikat uprawniający do orzekania sportowo-lekarskiego sportowców do 23 roku życia. To może być pierwszy krok do zainteresowania się otworzeniem specjalizacji, która dla lekarzy wyżej wymienionych specjalności trwa 2,5 roku i kończy się egzaminem specjalizacyjnym organizowanym przez CEM w Łodzi. Obecnie istnieje możliwość odtworzenia specjalizacji w trybie podstawowym, która trwa około 5 lat. Serdecznie zachęcam! Coraz więcej dorosłych i dzieci czynnie uprawia sport i jest zainteresowanych profesjonalnym wsparciem medycznym. To przyszłościowy kierunek w myśl zasady, że lepiej zapobiegać niż leczyć.