Ptasim okiem o ludziach
„Dwanaście srok za ogon” to nie jest podręcznik ornitologiczny czy poradnik „jak zostać obserwatorem ptaków”, chociaż niewątpliwie czytając tę niewielką, bo liczącą zaledwie 190 stron, książkę, warto mieć pod ręką atlas ptaków i zerkać na zdjęcia ptasich bohaterów, o których z miłością i zaraźliwą pasją pisze autor „Srok…” Stanisław Łubieński, ukrainista i kulturoznawca.
I to jak pisze!
Porywająco. Pięknie. Wzbudzając emocje, ale przede wszystkim wyzwalając naszą ciekawość i zachwyt dla erudycji i wszechstronności z jaką można patrzeć na świat poprzez ptaki. Bo jak się nie zachwycić opisami tak w końcu dalekimi od ornitologii sensu stricte jak malarstwo czy film, albo muzyka, w których Łubieński znajduje ptasie motywy a nawet temat główny, jak choćby w najsłynniejszym filmie Hitchcocka pt. „Ptaki” czy „Kes” Kena Loacha, opowiadającym historię przyjaźni chłopca i sokoła. Autor tropi i podsłuchuje np. w „Katyniu” Wajdy, który rozgrywa się w lutym, słyszy przylatujące dopiero w maju jerzyki. A w „Królestwie niebieskim” Ridleya Scotta sępokruki nawołują się głosem żurawi. Kto z nas by to dostrzegł tzn. usłyszał?
Wspaniała anegdota wiąże się z Jamesem Bondem, który bynajmniej nie był agentem Jej Królewskiej Mości ale kimś zupełnie innym i warto poznać jego historię, która oczywiście wiąże się z ptakami. Takie historie biograficzne Łubieński zamieszcza w swej książce z wyjątkowym talentem, choćby tę o Chełmońskim, malarzu nie tylko Odlotu żurawi czy o Friedrichu Tischlerze, tajemniczym obserwatorze ptaków w Prusach Wschodnich, któremu nie przeszkodziła w tym nawet II wojna światowa, ale który po wkroczeniu Armii Czerwonej popełnia samobójstwo.
Do najpiękniejszych fragmentów książki należy zapewne opis obrączkowania ptaków: „Wyplątanego z sieci ptaka wsadzam do bawełnianego woreczka ze ściągaczem. Niektóre drętwieją ze strachu, inne potulnie znoszą ten transport”… Ciąg dalszy skomplikowanej procedury łapania i obrączkowania ptaków, którą od przeszło pół wieku prowadzą w Polsce uczestnicy Akcji Bałtyckiej jest tak fascynujący, że tylko sam autor powinien ją zrelacjonować. Sięgnijmy więc po „Sroki…”, bo to prawdziwy rarytas literacki, który otwiera nam oczy i uszy na wszechobecne świergoty i popiskiwania. Być może wielu z nas po raz pierwszy doceni nie tylko słowiki czy bociany ale też „zwykłe” wróble i gawrony. Oby!
Na zakończenie cytat z angielskiego przyrodnika Arnolda Boyda: „Nie mogę powstrzymać się od refleksji, że gdyby Hitler był ornitologiem, przełożyłby wybuch wojny do czasu zakończenia jesiennej migracji ptaków”.
Anna Augustowska
„Dwanaście srok”, Stanisław Łubieński,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016.