…serial prawie codzienny
3 stycznia
Święta spędziłem w domu, Nowy Rok z rozpędu też, ale od wczoraj znowu jestem w szpitalu. Tym razem na chirurgii. Myślałem, że to bóle po świątecznym nadjedzeniu, ale podobno mam zrosty pooperacyjne po tej prostacie. Paradoksalna sytuacja. Dookoła gospodarka się rozpada, sądownictwo się rozwala, partie rozdzielają, nepotyzm rozrasta, kumoterstwo rozprzestrzenia, demokracja rozlatuje, społeczeństwo się dzieli – a ja mam zrosty! Cieszyć się, czy odwrotnie? Sam już nie wiem. Zdenerwowałem się. Wieczorem nie mogłem zasnąć. Poszedłem po tabletkę nasenną. Okazało się, że się skończyły. Pielęgniarka życzliwie doradziła mi, żebym może spróbował liczyć barany. Liczyć barany? Ciekawe kto by teraz ich policzył. Poza tym nie znam wszystkich.
4 stycznia
Miałem kolejne badanie diagnostyczne tej mojej choroby zrostowej. Nie będę pisał jakie, gdzie i którędy głównie je miałem, bo wstyd. Chociaż odczucie wstydu to już teraz coraz rzadsze zjawisko. Wystarczy posłuchać przemówień i oficjalnych wypowiedzi.
5 stycznia
Podobno mądrość przychodzi z wiekiem. Mamy już XXI wiek, ale jak się patrzy na to wszystko, co się dookoła dzieje, to na pewno jeszcze trzeba będzie czekać, żeby w tym wieku tę mądrość zobaczyć. Oby tylko wieko większości z nas nie przeszkadzało w oglądaniu efektów tej mądrości.
6 stycznia
W telewizji obwieścili, że polska służba zdrowia w coraz lepszym stanie. To, że w lepszym może i prawdopodobne, a że prędzej czy później stanie – to pewne, bo patrząc na jej stan raczej nie ma wątpliwości. Na pocieszenie zostanie, że stanie w lepszym. I tym jak zwykle na pewno pochwalimy się przed światem.
8 stycznia
Zadowolony sąsiad z trzeciej dostawki spod drzwi do toalety powiedział, że będzie go operował doktór, o którym w kuluarach oddziału pacjenci mówią, że to podobno świątobliwy człowiek, bo jak operuje, to reszta personelu się modli. Pogratulowałem mu. A co miałem powiedzieć?
10 stycznia
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Mamy nowego sąsiada, który wczoraj późnym wieczorem wracał do domu nie zauważając (bo jak miał zauważyć), że jest gołoledź i dosyć skutecznie sięgnął bruku. A w kieszeni miał na poprawiny butelkę spirytusu, która nie wytrzymała ziemskiego przyciągania. Na SOR-ze chirurdzy pozszywali te jego pobutelkowe obrażenia nie musząc używać niczego do dezynfekcji, bo wszystko było idealnie sterylne, stąd i koszty szpitala mniejsze. I jak tu nie wierzyć w stare, dobre maksymy? I w korzyści z nich płynące.
11 stycznia
Jeszcze w grudniu minionego roku premier dumnie i z pełnym przekonaniem oficjalnie ogłosił z rządowej trybuny, że „POLSKA SERCEM EUROPY”! Wielkie słowa i wielka odpowiedzialność. Może więc warto dokładnie ocenić stan tego serca, jego wydolność, pomyśleć o konsultacji kardiologicznej, o rzuceniu palenia (zwłaszcza węglem) i ewentualnej profilaktyce przeciwzawałowej, żeby potem głupio nie wyszło. No tak, tylko kto miałby nas konsultować? Przecież my już dobrze wiemy, gdzie serce Europy leży, więc po co nam cudze porady?! Leży to niech leży.
15 stycznia
Na wizycie sąsiad leżący pod oknem zwrócił się do lekarza – „Panie doktorze, czekałem na przyjęcie do szpitala trzy miesiące, w międzyczasie się ożeniłem, leżeć tu długo nie dam rady, więc chciałbym, korzystając z prawa pacjenta, wypisać się do domu na własne pożą… przepraszam – żądanie!”. Wypisali go bez dyskusji. Jak widać prawa pacjenta to jedne z niewielu jeszcze przestrzeganych praw.
16 stycznia
W TVP podali ze zgrozą, że nie wiadomo dlaczego coraz bardziej brakuje pielęgniarek. Ale tego, że pielęgniarkom coraz bardziej brakuje już nie podali. Ot, taka codzienna ko-MEDIA.
20 stycznia
Przyjęli na oddział pacjenta z powodu ogromnych problemów z wypróżnieniami. Podobno ostatni raz mógł skorzystać z toalety ponad tydzień temu. Ja bym tak nie mógł. Zawsze byłem spolegliwy i nigdy nie szedłem w zaparte. I tak mi zostało.
Irosław Szymański