Porozumienie Zawodów Medycznych
Ratuj się, bo kto pomoże!
„Ratuj się, bo kto pomoże” – to akcja, którą na miesiąc przed ogólnopolskim protestem w Warszawie, przeprowadzili 27 sierpnia br. w centrum Lublina przedstawiciele Porozumienia Zawodów Medycznych, do którego należą m.in. lekarze rezydenci, pielęgniarki, ratownicy medyczni, fizjoterapeuci, diagności laboratoryjni i dietetycy a także perfuzjoniści. Podobne akcje w tym dniu odbyły się jeszcze w kilku miastach: Wrocławiu, Katowicach, Częstochowie, Łodzi i Ostrowie Mazowieckim.
– Chcemy zademonstrować swe niezadowolenie z sytuacji, w jakiej pracujemy, zdobywamy specjalizację, szkolimy się i żyjemy – mówili organizatorzy akcji, która na placu Łokietka zgromadziła sporo lublinian.
– Oburza nas to, że proponowana przez Ministerstwo Zdrowia płaca minimalna (przypomnijmy, że stało się to po czerwcowym proteście młodych lekarzy zdobywających specjalizację) jest skandalicznie niska i znacząco odbiega od oczekiwań naszego środowiska – tłumaczył Jakub Kosikowski, jeden z organizatorów akcji pod Bramą Krakowską.
– Środowisko medyczne domaga się wzrostu nakładów na system ochrony zdrowia do poziomu 6,8 proc. PKB. To wg WHO najniższe z możliwych finansowanie systemu ale zapewniające bezpieczeństwo zdrowotne obywatelom (w Polsce obecnie to 4,8 proc. PKB; do 6 proc. PKB nakłady mają być podniesione dopiero w 2025 roku!); poprawy jakości kształcenia a także uregulowania czasu pracy lekarzy, w tym sprawy dyżurów.
– Bardzo liczymy na poparcie naszej akcji przez całe środowisko ochrony zdrowia. Istnieje potrzeba wsparcia młodszych lekarzy przez specjalistów, kierowników specjalizacji, ordynatorów i profesorów. Bo nie każdy ma tyle szczęścia co ja, pracując w klinice, w której spotykamy się ze zrozumieniem i wsparciem naszej Pani Profesor – podkreślał lekarz Andrzej Miturski, rezydent w Klinice Położnictwa i Patologii Ciąży PSK1 w Lublinie.
Akcji, w trakcie której medycy prowadzili szkolenie z udzielania pierwszej pomocy, towarzyszyło zbieranie podpisów pod pismem do premier Beaty Szydło w sprawie zwiększenia nakładów finansowych na ochronę zdrowia.
O tym, jak wyglądała i co przyniosła ogólnopolska manifestacja z 24 września br. w Warszawie – napiszemy w następnym numerze Medicusa.
Anna Augustowska
Zdjęcia: Marek Stankiewicz i Lidia Sulikowska
List otwarty PZM do Premier Beaty Szydło (fragmenty)
(…) Bez natychmiastowej i znacznej poprawy finansowania publicznej ochrony zdrowia w Polsce nie zlikwiduje się kolejek do lekarzy, nie poprawi dostępu do skutecznego leczenia i nowoczesnego diagnozowania, nie zwiększy ilości personelu medycznego, nie poprawi jakości usług. Nie pomogą tutaj żadne szczegółowe rozwiązania, zaproponowane przez ministra zdrowia, jeśli nakłady pozostaną tak niskie, jak zaproponował rząd.
Równie zatrważająca jest ministerialna propozycja ustawy o wynagrodzeniach pracowników służby zdrowia. Przez najbliższych 6 lat ma być zamrożony dotychczasowy (często skrajnie niski) poziom płac, a zaproponowane po tym okresie stawki stanowią obrazę dla ciężko pracujących, wysoko kwalifikowanych pracowników, codziennie ratujących ludzkie zdrowie i życie i ponoszących wielką za nie odpowiedzialność. Jak Polacy mają uwierzyć, że rząd dba o polskiego pacjenta, gdy tak nisko ceni tych, którzy codziennie, bezpośrednio służą mu pomocą?
Pracownicy służby zdrowia nie zgadzają się na taki stan rzeczy! Jest on złamaniem przedwyborczych obietnic PiS składanych pracownikom medycznym i polskim pacjentom. (…)
Z wyrazami szacunku,
Porozumienie Zawodów Medycznych
Dlaczego protestujemy? Porozumienie Zawodów Medycznych wyjaśnia:
- Bo mamy dość tłumaczenia pacjentom, że to nie nasza wina, że długo czekają, lub w ogóle nie mogą dostać świadczeń zdrowotnych. To nie wina białego personelu.
- Bo nie możemy dłużej pracować po 300 godzin w miesiącu, by się utrzymać. Tak nie da się żyć.
- Bo nie chcemy dłużej słuchać, że lepiej od ratownika, farmaceuty czy fizjoterapeuty zarabia kasjer bez wyższego wykształcenia i odpowiedzialności za zdrowie i życie.
- Bo nie chcemy swoim zdrowiem i czasem dla rodzin utrzymywać niewydolnego systemu, który niebawem upadnie.
- Bo nie chcemy dalej słuchać, że najważniejszy jest zysk laboratorium, a nie rzetelne badanie i wynagrodzenie badającego.
- Bo nie chcemy słuchać, że lekarz, czy pielęgniarka to służba. Powołaniem nie wykarmimy rodzin.
- Bo nie możemy patrzeć na to, co jedzą nasi pacjenci. Bo zawód dietetyka i dietoterapia to w Polsce fikcja.
- Bo nie chcemy słyszeć, że nie ma radioterapii dla pacjentów. Że na diagnostykę obrazową czekają miesiącami.
- Bo nie chcemy słuchać, że danego leku nie ma, bo bardziej opłaca się go sprzedać za granicą.
- Jest wiele patologii w ochronie zdrowia. Bez zwiększenia nakładów na nią do 6,8 % PKB ich nie zmienimy.
Stanowisko Okręgowej Rady Lekarskiej w Lublinie z dnia 7 września 2016 roku
Okręgowa Rada Lekarska w Lublinie udziela poparcia i deklaruje stosowne wsparcie Porozumieniu Zawodów Medycznych w śmiałym dążeniu do wzrostu nakładów finansowych na ochronę zdrowia w Polsce oraz uregulowania minimalnych wynagrodzeń lekarzy i lekarzy dentystów, zgodnie z uchwałami krajowych zjazdów lekarzy.
Dziesięcioletnia perspektywa osiągnięcia nakładów na ochronę zdrowia na poziomie 6,8 % PKB budzi nasz niepokój o bezpieczeństwo zdrowotne społeczeństwa. Powszechnie wiadomo, że system opieki zdrowotnej w Polsce jest skrajnie niedofinansowany, co w zestawieniach ukazujących poziom nakładów na ochronę zdrowia oraz średnie wydatki na leczenie w krajach Unii Europejskiej lokuje nasz kraj w niechlubnej końcówce.
Ochrona zdrowia w Polsce wymaga zdecydowanie szybszego wzrostu poziomu finansowania, gdyż w obecnej chwili system balansuje na granicy wydolności i ofiarności jego pracowników, co obniża poczucie bezpieczeństwa obywateli.
Środowisko lekarskie skupione wokół Lubelskiej Izby Lekarskiej oczekuje od organów sprawujących władzę w ochronie zdrowia bardziej energicznych i skutecznych działań na rzecz szybszego wzrostu nakładów na ochronę zdrowia oraz regulacji wynagrodzeń, które zapewnią satysfakcję zawodową pracownikom, a ich rodzinom życie na godnym poziomie.