Lekarzu – nie daj się oszukać!

Opublikowano: 30 września, 2016Wydanie: Medicus (2016) 10/20164,5 min. czytania
Marek Derkacz

Marek Derkacz

Lekarz coraz częściej staje się celem naciągaczy i oszustów. Część z nas ulega presji coraz to sprytniejszych naciągaczy, chociaż powinniśmy zignorować sprawę lub w uzasadnionym przypadku złożyć w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

Celem oszustów, czy najzwyklejszych naciągaczy, stają się najczęściej lekarze prowadzący indywidualne praktyki lekarskie, ale nie tylko. Któż z nas nie otrzymał choć jednej podejrzanej oferty? Jedna z bardziej nagłaśnianych w ostatnim czasie spraw dotyczyła firmy, która rozsyłała do lekarzy wezwania do zapłaty za usługi związane z nic nieznaczącym rejestrem. Wielu medyków z całej Polski otrzymało korespondencję z „Rejestru Krajowych Świadczeniodawców Leczniczych” z sugestią uregulowania opłaty rejestracyjnej. Część lekarzy myśląc, że opłata jest obligatoryjna, a jej zignorowanie będzie niosło ze sobą negatywne konsekwencje prawne, dokonała w rzeczywistości dobrowolnej wpłaty. Jak się potem okazało, o czym już kilkakrotnie informowała Izba Lekarska w swoich biuletynach, podmiot rozsyłający pisma jest spółką prawa handlowego i nie ma nic wspólnego ze znanym większości z nas Rejestrem Podmiotów Wykonujących Działalność Leczniczą (RPWDL).

Jak grzyby po deszczu powstają również firmy, które coraz częściej wysyłają nam niezamawiane przez nas artykuły, najczęściej „certyfikaty zaufania”, które rzekomo zostały przyznane nam przez specjalne gremia, czy na podstawie głosowania pacjentów, najczęściej za nasze „wzorowe i pełne uznania podejście do chorych”. Jak się jednak okazuje, po przeczytaniu załączonego do nich listu – za ich używanie jesteśmy zobligowani do wniesienia, zwykle jednorazowej, opłaty, najczęściej w wysokości kilkuset złotych. W nadanej do nas „bezpłatnie” paczce mogą znajdować się również niezamawiane przez nas książki, płyty CD, czy DVD z materiałami edukacyjnymi dla lekarzy. Po otwarciu przesyłki okazuje się, że zawiera ona również fakturę, którą według załączonej korespondencji mamy obowiązek opłacić. Powinniśmy jednak wiedzieć, że w świetle obowiązującego prawa nie mamy obowiązku wpłacać pieniędzy za niezamówiony towar, a tym bardziej nie musimy tracić czasu na jego odsyłanie. Przesłanie niezamówionego towaru w tym przypadku następuje na koszt i ryzyko przedsiębiorcy.

Sam również doświadczyłem kilku bardziej „spektakularnych” prób wyłudzenia pieniędzy. W jednym przypadku z dość dużej i znanej firmy X, zajmującej
się m.in. internetowymi ogłoszeniami usług medycznych otrzymałem fakturę na kwotę 1200 zł – za rzekomo zamówioną, ale nieopłaconą usługę związaną z zamieszczeniem ogłoszenia o świadczonych usługach medycznych na jednym z internetowych portali. Poprosiłem więc o przesłanie podpisanej „przeze mnie” umowy. Zwrotnie otrzymałem skan pisma, na którym widniał podobno mój podpis, zresztą jak się okazało, bardzo nieumiejętnie podrobiony. Po poinformowaniu firmy, że sprawę podrobienia podpisu i próbę wyłudzenia zgłoszę organom ścigania, całą sprawę próbowano załagodzić, informując mnie, że wystąpił „błąd systemu” i zaszła pomyłka. Tłumaczono mi, że istnieje przedsiębiorca o tym samym imieniu i nazwisku, co po sprawdzeniu w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej okazało się nieprawdą. Postanowiłem jednak odpuścić, ale miesiąc później, kiedy otrzymałem wezwanie do zapłaty z Działu Windykacyjnego Firmy X, złożyłem do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Ostatecznie okazało się, że pracująca w firmie kobieta, zresztą z wykształcenia prawniczka (sic!) sfałszowała podpisy kilku lekarzy! Sprawa znalazła finał w sądzie, a oszustka została przez sąd przykładnie ukarana.

Niestety, rozmawiając na co dzień ze znajomymi lekarzami, widzę, że tego typu próby wyłudzeń, czy oszustw mają miejsce coraz częściej. Jak zatem powinniśmy się przed nimi bronić?

Jeśli ktoś składa nam podejrzaną ofertę telefoniczną, w żadnym wypadku nie wyrażajmy na nią zgody. Gdy dzwoni do nas numer zastrzeżony, zastanówmy się, czy warto w ogóle odbierać połączenie? Jeśli odbierzemy telefon i faktycznie moglibyśmy być zainteresowani przedstawioną nam ofertą, to poprośmy o przesłanie jej szczegółów wraz z danymi firmy na przykład tradycyjną pocztą, czy e-mailem. Zawsze pytajmy o imię i nazwisko osoby dzwoniącej i dokładną nazwę firmy. Najczęściej podejrzana firma nie skontaktuje się już z nami, a jeśli tak, to będziemy mieli możliwość dokładnego zweryfikowania jej i sprawdzenia oferty. Jeśli zaś otrzymamy przesyłkę, której nie zamawialiśmy, nie musimy opłacać załączonej faktury, a przesyłkę możemy potraktować jako zwykły upominek. Nigdy nie podejmujmy pochopnych decyzji, a w przypadku wysłania nam podejrzanego wezwania do zapłaty za usługę, której nie zamawialiśmy, postarajmy się sprawę wyjaśnić. Jeśli jednak rozmowy nie odniosą zamierzonych skutków, a my zaczniemy być bezpodstawnie nękani, sprawę jak najszybciej przekażmy w ręce organów ścigania, które z pewnością skuteczniej niż my zajmą się oszustami.

Marek Derkacz

marekderkacz@interia.pl