Kiedy lekarz staje się pacjentem

Opublikowano: 27 września, 2015Wydanie: Medicus (2015) 10/20154,6 min. czytania

„Dobrym zwyczajem jest leczenie bezpłatnie innych lekarzy i członków ich najbliższej rodziny, w tym wdów, wdowców i sierot po lekarzach”. [Artykuł 67 Kodeksu etyki lekarskiej]

Honorowe zasady miarą wzajemnego szacunku

Marek Derkacz

Marek Derkacz

Każda grupa zawodowa ma swoje zasady, które odnoszą się do wzajemnych relacji pomiędzy jej członkami i których przestrzeganie stanowi miarę wzajemnego szacunku i solidarności zawodowej. Niemal każdy z nas miał wśród swoich pacjentów koleżanki i kolegów lekarzy. Osobiście wielokrotnie miałem do czynienia z sytuacją, gdy do mojego gabinetu zgłaszał się lekarz, czy student medycyny. Sam również kilkakrotnie byłem pacjentem. Zawsze trafiałem wówczas na koleżanki i kolegów, którzy byli bardzo życzliwie nastawieni, chcieli pomóc i skutecznie wzbraniali się przed przyjęciem gratyfikacji finansowej za udzieloną w prywatnym gabinecie poradę lekarską. Mając pod swoją opieką lekarzy-pacjentów postępuję podobnie, nie tylko dlatego, że tak zaleca nam Kodeks etyki lekarskiej, ale przede wszystkim z racji tego, że takie postępowanie chyba większości z nas wydaje się jak najbardziej naturalne. Z tego powodu wiele lat temu, jako naturalne, ale jeszcze niepisane prawo trafiło ono do Kodeksu etyki lekarskiej.

Nie zawsze jest tak pięknie…

Niestety, jak zwykle od każdej reguły zdarzają się wyjątki. Również w naszym środowisku zdarzają się ludzie zupełnie pozbawieni skrupułów. Nie tak dawno od znajomego usłyszałem, że lekarz pracujący w jednym z renomowanych publicznych szpitali zażądał za operację jego żony (będącej również lekarzem) kilku tysięcy złotych. Informacje tego typu dość szybko się w środowisku medycznym rozchodzą, a potępienia godne postępowanie niektórych naszych kolegów, chyba tylko w ich naiwnym mniemaniu pozostają przez nikogo niezauważone. Jak pokazuje życie, zimne ostrze sprawiedliwości, choć czasem może zbyt późno, to jednak skutecznie wymierza w takich przypadkach zasłużoną karę, tym samym oczyszczając środowisko z osób, którym mamona przesłania podstawowe zasady etyki. Dlatego czarne owce nie mogą czuć się bezkarnie. Warto przy okazji przytoczyć słowa Arystotelesa: „Prawdziwą sprawiedliwością jest przeżyć to, co się uczyniło
innym”. I choć interpretacja tego zdania jest oczywista, to jednak chyba warto rozpatrywać je nie jako zasadę „oko za oko, ząb za ząb”, ale warto nadać jej pozytywny kontekst. Dobro, które czynimy innym, jak często pokazuje życie, powraca do nas ze zdwojoną siłą. Podobnie jest ze złem.

Życie pisze różne scenariusze

Są sytuacje, gdy zamiast działać po omacku, czy samodzielnie metodą prób i błędów testować na sobie różne terapie, warto zaufać kolegom, wyspecjalizowanym w leczeniu konkretnych jednostek chorobowych. Dobry chirurg, leczący się z powodu w jego mniemaniu „banalnej” cukrzycy, czy świetny kardiolog, który podjął decyzję, że samodzielnie musi zmierzyć się z leczeniem reumatoidalnego zapalenia stawów, nie mając odpowiedniej wiedzy specjalistycznej i doświadczenia mogą bezpowrotnie stracić szansę na powrót do zdrowia lub nie być w stanie uniknąć poważnych powikłań związanych z trapiącą ich chorobą. Chyba że… No właśnie, chyba że skorzystają z pomocy kolegów po fachu, specjalistów w danych dziedzinach, w tych konkretnych przypadkach – diabetologa i reumatologa. Zawsze warto oddać się w ręce dobrze wyszkolonych lekarzy, którzy zapewnią nam odpowiednie leczenie na miarę swoich możliwości oraz potencjału, jaki daje nam współczesna, nowoczesna medycyna. Czasy, kiedy powszechne było kształcenie medyków dobrze przygotowanych do lecznictwa ogólnego i nadawanie im uprawnień do wykonywania wszystkich gałęzi praktyki lekarskiej w postaci tytułów „doktorów wszech nauk lekarskich” dawno już minęły. Ostatni lekarze z takimi tytułami mury uniwersytetów medycznych opuścili dawno, bo na początku lat trzydziestych XX wieku. Dlatego w wielu
przypadkach po pomoc warto zwrócić się do kolegów specjalistów.

W tych trudnych czasach dbajmy o dobre wzajemne relacje

W czasach, w których honor, wzajemny szacunek i ustanowione zasady kodeksów zawodowych, niestety, nie są tak jak przed laty cenione, powinniśmy robić wszystko, aby się temu przeciwstawić. Okazywanie sobie wzajemnego szacunku, szlachetne traktowanie, szczególnie starszych, emerytowanych lekarzy powinno stać się dla nas jedną z podstawowych zasad zawodowego dekalogu. To, szczególnie starsze, pokolenie medyków bardzo często nie jest w stanie pogodzić się z obrazem współczesnej medycyny. Obrazem w dużej mierze opartym na bezwzględnej ekonomii, a nie dbaniu o interes chorego, na systemie, w którym od pacjenta często ważniejsze są finanse, a troska o chorego została zastąpiona troską o fundusze. Bezduszny system ochrony zdrowia, w jakim przyszło nam funkcjonować, czyli system, w którym lekarze w obawie przed dotkliwymi karami zamiast dokładnie zebrać wywiad lekarski i zbadać chorego, sprawdzają wysokość refundacji leków i wypełniają stosy dokumentacji medycznej, od czasu do czasu zerkając na pacjenta, nie może odebrać nam czasu, jaki powinniśmy sobie wzajemnie poświęcać, a tym bardziej nie może przesłonić nam wzajemnego szacunku do siebie. Pamiętajmy, aby na co dzień traktować się wzajemnie z wielką wyrozumiałością, pamiętając jednocześnie przy tym, że właśnie przestrzeganie 67 artykułu KEL jest w dużej mierze miernikiem naszego zawodowego honoru.

Marek Derkacz