Nie całuj w usta, żyj moralnie i w czystości

Opublikowano: 22 lutego, 2025Wydanie: Medicus (2025) 01-02/2025Dział: 6,6 min. czytania

„Działa to przygnębiająco na lekarza, jeśli odwiedza studentów lub innych młodych mężczyzn i znajduje na ścianach ich pokoi obrazki obnażonych kobiet” – pisał Seved Ribbing, XIX-wieczny szwedzki lekarz zajmujący się popularyzacją zagadnień życia płciowego. Dla uzupełnienia jego poglądów sięgniemy do polskiej przedwojennej ulotki Jak ustrzec się chorób płciowych. Wszak luty ze swoim Dniem Zakochanych sam narzuca taki temat…

Gdyby walentynki nie były wystarczającym powodem, by zajrzeć do Życia płciowego przed małżeństwem. Książki o higienie seksualnej. Przewodnika dla młodych mężczyzn i kobiet – są kolejne. W dniu 17 lutego minie 180. rocznica urodzin autora. Na dodatek 14 lutego, dokładnie w święto zakochanych, przypada 104. rocznica śmierci Seveda Ribbinga.

Ribbing był pediatrą i ponad 20 lat profesorem medycyny praktycznej na uniwersytecie w Lund. Pewnie stąd miał orientację, co nagannego wieszali sobie studenci na ścianach w pokojach. Pisał podręczniki uniwersyteckie, książki naukowe i popularyzatorskie, wykładał w liceach ludowych, działał na rzecz oświaty publicznej.

Co ciekawe, lekarz z przełomu XIX i XX w. głosił nowoczesne poglądy w sprawach, z którymi się borykamy. W jego przewodniku można znaleźć opinię, że nauka przyrody powinna uwzględniać, w zależności od wieku uczniów i uczennic, również uświadamianie płciowe. Choć był związany z Kościołem (miał tytuł honorowego doktora teologii w Lund), uważał, że teolodzy nie mogą podążać za rozwojem nauki: w pracy uświadamiającej muszą występować inni eksperci, przede wszystkim lekarze.

Nie za wcześnie

„Początek miesiączkowania u Żydówek jest wcześniejszy niż u innych kobiet, w mieście następuje on pierwej niż na wsi, u córek wyższych klas społecznych w rychlejszym terminie niż u dziewcząt z warstw pracujących. Podkreślam, początek okresu dojrzewania w żadnym wypadku nie jest równoznaczny z dojrzałością kobiety do wstąpienia w związek małżeński! Dziewczę, które ma po raz pierwszy menstruację, nie nadaje się jeszcze na żonę” – pisał pediatra w swoim podręczniku, krytykując ówczesne zwyczaje.

Nastolatki zostające żonami i matkami nie były wówczas czymś niezwykłym. Także u nas. Przykładem może być żona Łukasza Rodakiewicza, budowniczego lubelskiego Teatru Starego. Nie miała 18 lat, gdy zmarła po urodzeniu trzeciego dziecka. Lekarz uważał takie przyzwolenia kulturowe za błąd. Przytoczył też dane na temat przedwczesnych małżeństw. We Francji spośród tysiąca żonatych mężczyzn między 14. a 20. rokiem życia zmarło podczas okresu obserwacyjnego 29,3%, a spośród tysiąca nieżonatych – tylko 6,7%. Tabela dotycząca kobiet dowodzi, że większa śmiertelność jest wśród mężatek poniżej 25. roku życia, a mniejsza wśród tych, które już osiągnęły ten wiek albo go przekroczyły.

Zdrowa i trzeźwa

Na polskim rynku księgarskim przetłumaczony przewodnik Ribbinga ukazał się w 1928 r., oryginał był młodszy o dobre 10 lat. Gdy w 1930 r. w Białej (dziś Bielsko-Biała) tamtejsza poradnia wenerologiczna wydrukowała ulotki, w których wyszczególniono rady, jak się ustrzec chorób płciowych, świat już się zmienił. Młody wiek, jaki uznawano za najbardziej odpowiedni do zawarcia małżeństwa, znaczył dla mężczyzn 24 lata, a dla kobiet – najwcześniej 20. Czytamy tam też, że należy zawierać małżeństwo z „osobą zdrową, z rodziny znanej ci, porządnej, zdrowej, w której nie ma pijaństwa ani ciężkich chorób rodzinnych”.

„Wiedza głosząca, że wstrzemięźliwość szkodzi zdrowiu, pochodzi z lupanaru” – cytował Seved Ribbing jednego ze szwajcarskich lekarzy, który podobnie jak Szwed, w ograniczeniu kontaktów seksualnych lub wręcz w czystości widział sposób zapobiegania chorobom wenerycznym. Lekarze dowodzili, że nigdy nie spotkali stanu psychozy (zaburzeń duchowych i fizycznych) powstałej na tle wstrzemięźliwości, natomiast widzieli niezliczone wypadki będące następstwem syfilisu.

Nie podzielali też poglądu, że „niezadowolenie popędu płciowego przez mężczyznę, powoduje wycieki nasienia, bolesne zapalenia organów płciowych, albo też niemoc, natomiast u kobiet biały wyciek, blednicę, histerię, przesunięcia macicy i jej owrzodzenia oraz tak zwaną nimfomanię”.

„Jeśli starsze panny są częstokroć histeryczkami, to składają się na to przyczyny psychiczne, a nie fizyczne. Niezamężne kobiety, którym małżeństwo zastępuje jakieś zajęcie absorbujące ducha i ciało, jak np. siostry miłosierdzia poświęcające się opiece nad chorymi albo wychowaniu dzieci, są bardzo rzadko histeryczkami” – tłumaczył autor poradnika.

Nie obcuj, nie sypiaj

Szwedzki lekarz nie był oryginalny. Jako punkt pierwszy w zaleceniach z polskiej przedwojennej ulotki mamy: Żyj moralnie i w zupełnej czystości aż do zawarcia małżeństwa! A dalej: W małżeństwie dochowuj wierności.

Trudno stwierdzić, czy za drukiem stała jakaś organizacja kościelna. Nie ma informacji, jakie stowarzyszenie czy instytucja ochrony zdrowia była edytorem czterostronicowego wydawnictwa. Górnolotny ton zawiera się właściwie tylko w tym jednym zdaniu: „Twym obowiązkiem względem Boga, narodu i własnego sumienia jest uchronić się od chorób wenerycznych, które szkodzą celowi małżeństwa, czyli dzieciom”. Większość tekstu to medyczno-praktyczne zalecenia zrozumiałe dla każdego: Nie kryj się z chorobą przed lekarzem! Nie obcuj płciowo w stanie nietrzeźwym ani z osobą nietrzeźwą. Nie sypiaj w jednym łóżku z obcymi osobami. Ciało utrzymuj w czystości. Nie całuj w usta, nie używaj cudzych chustek do nosa, serwet, ręczników. Nie śliń ołówków ani palców przy przewracaniu kart w książce i liczeniu pieniędzy. Nie używaj cudzej fajki ani brzytwy. Mamkę musi zbadać lekarz, nim zacznie ona karmić twoje dziecko. Dziecko karmione przez mamkę nie może być chore na chorobę weneryczną.

Klasyk samo zło

O ile archiwalny druk ulotny jedynie nakazuje czystość i wstrzemięźliwość, o tyle szwedzki lekarz rozprawia się ze zjawiskami, które utrudniają opanowanie popędu (ma się rozumieć męskiego). Za szerzące zepsucie uznaje niemoralne książki. Trudno uwierzyć, ale na czarnej liście doktora znalazł się zapomniany chyba już dziś klasyk – francuski naturalista Emil Zola i jego studium z życia prostytutki – powieść Nana.

„Oprócz książek, działają jako potężne środki podniecające i sprowadzające z dobrej drogi: operetki, rewie, variete, filmy i inne widowiska. Prasa złożyła już dawno broń w walce z nimi i uznała za konieczną część życia wielkomiejskiego. Gdyby poważni pisarze i artyści chcieli wznowić walkę z tymi jaskiniami zepsucia, mogliby liczyć na pomoc ze strony świata lekarskiego” – uważał ten zagorzały wróg alkoholu i pornografii. Cytował statystyki, z których wynikało, że na 200 pacjentów cierpiących na choroby weneryczne około 75% zarażeń nastąpiło u nich w stanie nietrzeźwym.

Za wyuzdane uznawał wizerunki śpiewaczek kabaretowych, aktorek, cyrkówek uwiecznionych nago albo w negliżu na pudełkach papierosów lub… czekoladek. Jako sprzyjającą wybuchom zmysłowości traktował także nikotynę. „To, że palenie u dziewcząt i pań idzie w parze z daleko idącą «niezależnością» w poglądach moralnych, nie jest bynajmniej przypadkiem” – dowodził w swojej książce Ribbing.

Doktor był jednak realistą. Przyznał, że nie może żądać, aby człowiek pogrążył się w zupełnej ascezie i wstrzemięźliwości. Mimo wszystko bezustannie zalecał propagowanie wśród młodzieży higienicznego trybu życia, hartowania się, pracy, ćwiczeń cielesnych oraz walki ze szkodliwymi skłonnościami i zgubnymi narowami.

Seved Ribbing zmarł w 1921 r., polski przekład Książki o higienie seksualnej ukazał się nakładem warszawskiej oficyny siedem lat później. Doktor pewnie byłby zdziwiony, że opublikowało go Wydawnictwo „Eros”.

Janka Kowalska