Lecznica akuszeryjna doktora Lerkama

Opublikowano: 23 lutego, 2019Wydanie: Medicus (2019) 03/2019Dział: 7,5 min. czytania

„Dr Adam Lerkam z Kijowa. Choroby kobiece i wewnętrzne. Lublin ul. Chmielna 1, róg 3-go Maja (b. pałac Chrzanowskiego). Telefon 328. Przyjmuje od 9 do 11 i 4-ej do 6-ej w.” (pisownia oryginalna)
Takie ogłoszenie można było znaleźć w popularnym dzienniku „Głos Lubelski” z 6 lipca 1922 roku. Umieszczono je na środku pierwszej strony tej poczytnej, wydawanej od 1913 roku gazety, tuż obok anonsu Teatru Miejskiego, który zapraszał na spektakl pt. „Baron cygański” i relacji z procesu sądowego niejakiego Dąbali, oskarżonego o posiadanie broszur komunistycznych.

Otwarcie 8 marca!

W ten sposób świeżo przybyły do Lublina – rzeczywiście z Kijowa, gdzie wcześniej odbył studia i w 1911 roku otrzymał dyplom lekarski a potem przez kilka pierwszych lat pracował – doktor Adam Lerkam informował czytelników o gabinecie, który otworzył w Lublinie.
Najwyraźniej szybko odnalazł się w nowym miejscu i zdobył zaufanie pacjentów – głównie kobiet – a także kolegów lekarzy, bo już dwa lata później, 8 marca 1924 roku, także na łamach „Głosu Lubelskiego”, ukazała się całkiem spora relacja z otwarcia pierwszej lubelskiej prywatnej lecznicy ginekologiczno-akuszeryjnej, której udziałowcami byli ginekolodzy Adam Lerkam i Franciszek Biliński a także akuszerka Anna Hłaskowa.
Jak możemy przeczytać w zachowanym do dziś statucie nowo powołanej placówki, działała ona przy ul. Namiestnikowskiej nr 25 m. 2 (obecnie to ul. Narutowicza). Gabinet przy ul. Chmielnej najwyraźniej wtedy doktor opuścił, aby jednak wkrótce tam wrócić, ale o tym za chwilę.
W statucie czytamy: „Lecznicę zakłada się w celu dania osobom cierpiącym na choroby kobiece korzystania z leczenia, odpowiadającego nowoczesnym wymogom nauki”.
Przy ul. Namiestnikowskiej lecznica została umieszczona w obszernym mieszkaniu należącym do położnej Anny Hłaskowej. Niestety, dzisiaj trudno odgadnąć, czy data otwarcia – 8 marca – była przypadkowa, czy może założyciele wybrali ją specjalnie, trochę w duchu: „na Dzień Kobiet dla kobiet”, wszak na świecie święto kobiet obchodzono od 1910 roku. Miejmy nadzieję, że tak.

Lecznica wzorowa

W tym roku mija dokładnie 95 lat od dnia, kiedy „Głos Lubelski” donosił: „Nowa lecznica w Lublinie. W sobotę 8 marca 1924 roku(…) została otwarta w mieście naszym nowa lecznica ginekologiczno-akuszeryjna doktorów Adama Lerkama i Franciszka Bilińskiego, której kierownikiem jest dr A. Lerkam. (…)Powstanie tej lecznicy jest bardzo pożądanym objawem, ponieważ dotychczas tak duże miasto jak Lublin posiadało zaledwie jeden oddział ginekologiczny przy Szpitalu Szarytek” (chodzi o lubelski szpital im. św. Wincentego a Paulo, który prowadziły ss. szarytki – red.).
Lecznica, w której kierownikiem od początku był Adam Lerkam (a wkrótce po spłaceniu dr. Bilińskiego stał się jej właścicielem), miała trzy łóżka dla położnic; gabinet przyjęć ambulatoryjnych i niewielką poczekalnię. Położna Hłaskowa nie tylko wypełniała swoje zawodowe obowiązki, ale też dbała o porządek we wszystkich pomieszczeniach i wygodę pacjentek. Najwyraźniej wszystko działało wzorowo, bo już w majowym wydaniu „Głosu Lubelskiego” – z 21.05.1924 r. – redakcja zamieściła list podpisany przez Edmunda Słupskiego i Marię Pyzikowską, w którym oboje z niezwykłą wdzięcznością dziękują całemu zespołowi Lecznicy Ginekologiczno-Akuszeryjnej „za troskliwą, czułą i do wyczerpania dbałą opiekę w czasie choroby żony” (i córki).
„Jakim wielkim ukojeniem moralnym podtrzymującym stan fizyczny zwłaszcza młodej matki jest myśl, iż znajdzie ona w krytycznym momencie pomoc fachową, rzetelną, staranną i serdeczną (niedoścignione pragnienie kobiet zmuszonych rodzić na ogólnych salach szpitalnych, które w najlepszym razie mają trochę brutalnej pomocy akuszerek)” – czytamy w liście do redakcji.
Podobną opinię o profesjonalizmie i oddaniu lekarzy, mieli moi dziadkowie, Zuzanna i Karol Majewscy – to tu urodziła się ich ukochana córka Basia, moja Mama. O wdzięczności dla dokotora Lerkama słyszałam od najwcześniejszych lat.
Sława lecznicy i jej popularność rosły z roku na rok i wkrótce trzeba było dla niej szukać większego i wygodniejszego lokum. Nowy adres znaleziono przy ul. Chmielnej 1 (dzisiaj mieści się tu Klinika Okulistyczna). Być może doktor Lerkam po raz kolejny mógł skorzystać z lokalu przy Chmielnej korzystając z rodzinnych koligacji. Budynek przy tej ulicy bowiem należał do ziemiańskiej rodziny Chrzanowskich, która wybudowała tu pod koniec XIX wieku pałac w klasycystycznym stylu, a matka doktora, Narcyza, z domu nazywała się Chrzanowska. Niestety, to tylko spekulacje, bo budynek zmieniał wiele razy właścicieli i swoje przeznaczenie.
Bez względu na wszystko lecznica działała w dawnym pałacu, a jej kres położyła ostatecznie II wojna światowa a potem nowy ustrój. Po 1944 roku doktor prowadził już tylko gabinet ginekologiczny.

Lekarz repatriant

Adam Zygmunt Lerkam urodził się 19 września 1877 roku w miejscowości Szumbar na Wołyniu (powiat krzemieniecki), gdzie jego rodzice Aleksander i Narcyza z Chrzanowskich mieli niewielki majątek ziemski. Adam ukończył szkołę średnią w Żytomierzu. Na studia medyczne wybrał Uniwersytet Kijowski. Po dyplomie w 1911 roku został skierowany do Omska na Syberii, gdzie odbył obowiązkową służbę wojskową, a potem wrócił do Kijowa. Pracował tu w lecznictwie otwartym. Kiedy po zakończeniu I wojny światowej pojawiła się możliwość repatriacji, doktor razem z żoną i córką Laurą (później znaną lubelską adwokatką) przyjechali do Lublina. W 1922 roku doktor miał 45 lat. Przyjazd do Lublina był prostym wyborem – tu już mieszkał w zakupionej wcześniej posesji przy ul. Zamojskiej, ojciec Adama – Aleksander z rodziną.
Wnuk doktora, także lekarz, Wojciech Mach, dzisiaj emerytowany pediatra, bywał w mieszkaniu dziadka (dodajmy, że był to wujeczny dziadek Macha – Adam to wuj jego matki Jadwigi) przy Krakowskim Przedmieściu. – Najlepiej jednak pamiętamy razem z moim starszym bratem Jackiem mieszkanie dziadka, które mieściło się przy ul. Szewskiej 3, w którym Lerkamowie zamieszkali po wojnie. Bywaliśmy tam niezbyt często, zwykle z ważnych okazji rodzinnych i oczywiście na Wigiliach, które były podwójnie ważne, bo to był też dzień imienin dziadka. Pamiętamy, że w jednym z pokoi na podłodze leżała skóra niedźwiedzia, na której chętnie się bawiliśmy. Rodzinna legenda głosi, że niedźwiedzia upolował sam dziadek, gdzieś na Suwalszczyźnie, kiedy pełnił funkcję lekarza gubernialnego w Suwałkach.

Z Ukrainy do Lublina

Dlaczego ojciec doktora przyjechał do Lublina porzuciwszy majątek na Wołyniu? I dlaczego potem także do Lublina przyjechał jego syn z rodziną? Dzisiaj nie sposób odgadnąć. Nie zachowały się żadne zapiski, listy czy dzienniki, w których można by szukać odpowiedzi. I nie jest to chyba takie ważne – jedno jest pewne, Lerkamowie i ich rodzina zapisali jedną z piękniejszych kart w historii naszego miasta. Doktor Adam żył 92 lata. Od 1922 roku, kiedy osiadł w Lublinie, przez niemal pół wieku działał w wielu lubelskich placówkach, związanych z ochroną zdrowia. Był m.in. współzałożycielem a także lekarzem pogotowia ratunkowego w Lublinie (legitymacja służbowa dr. Lerkama nosi numer 92); pracował też w przychodni przy Szpitalu Miejskim; w Kasie Chorych (później przemianowanej na Ubezpieczalnię Społeczną), gdzie pracował do przejścia na emeryturę. Od początku aktywnie działał w lubelskim oddziale Polskiego Towarzystwa Lekarskiego, którego po wojnie był członkiem honorowym. Za długą i ofiarną pracę został odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia.

Jakim był dziadkiem?

– Hm… Chyba innym niż współcześni dziadkowie. Nie pamiętam, abym z nim prowadził jakieś ważne rozmowy, może dlatego, że kiedy ja dorastałem on był już w mocno podeszłym wieku? – zamyśla się Wojciech Mach, wnuk-lekarz i podkreśla, że na pewno nie dziadek wpłynął na to, że wybrał medycynę.
Starszy wnuk Jacek Mach (emerytowany dziennikarz z Gdańska) pamięta inną odsłonę dziadkowej natury: – Kiedy byłem uczniem LO im. Zamoyskiego (lata 50.) w Lublinie, często po szkole chodziliśmy z kolegami do słynnej kawiarni Semadenich na rogu ul. Staszcia i Krakowskiego Przedmieścia, wtedy ta kawiarnia nazywała się już „Regionalna” – wspomina Jacek Mach. – Prawie zawsze spotykałem tam dziadka i jego dwóch kolegów, także lekarzy, wszyscy byli w podobnym wieku. W „Regionalnej” mieli swój stolik, zawsze pili kawę, być może od czasu do czasu także koniak. I kiedyś jeden z moich kolegów na ich widok rzucił: „O trójka ZMP-owców już na miejscu!”, co było złośliwe, bo panowie pewnie dobiegali już 80. i w żaden sposób nie mogli zaliczać się do młodzieży!
Doktor Adam Lerkam zmarł 25 kwietnia 1969 roku i jest pochowany na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie.
Anna Augustowska