Jestem chory, ale nadal, mimo leków, jeszcze myślę.

Opublikowano: 13 grudnia, 2016Wydanie: Medicus (2016) 12/20166,6 min. czytania

22 października

Jestem chory, ale nadal, mimo leków, jeszcze myślę. Ta nasza narodowa ksenofobia, czyli niechęć do obcych, podlana dość często rasistowskim sosem, jakby, niestety, wciąż narastała. Dlatego boję się, że niedługo strach będzie się przyznać, że się lubi murzynka, kawę po turecku, pierogi ruskie, strogonowa, salceson czarny i włoski, bigos litewski, karpia po żydowsku, rybę po grecku a nawet ser żółty. Zwłaszcza, jeśli to wszystko podane będzie na szwedzkim stole z francuskimi widelcami. Arabeski ze ścian znikną. O afrodyzjakach w ogóle nie będzie mowy. Może na jakiś czas zostanie jeszcze barszcz ukraiński i gulasz węgierski, ale chyba też na krótko. A potem już będzie po naszemu, narodowo, megalomaniacko odrębnie, czyli jak zawsze bywało. Ale do wszystkich będziemy mieli potem jak zawsze pretensje. Aż dziwne, że o siedmiu plagach egipskich jakby zapomniano! A jak się zdarzą, to co?! No, chyba że nasze te egipskie przebiją! A szanse są! A co, nasze plagi mają być gorsze?!…

gnys3

24 października

Była ciotka. Podekscytowana, żywsza jakby jakaś i mówi mi, że interesuje się nami jakiś Rasputin. Wytłumaczyłem cioci, że nie Rasputin tylko Putin i że jeszcze na pewno nieraz się będzie nami interesował, oby tylko nie za bardzo. Nie za bardzo to ciotkę przekonało, nawet posmutniała jakby bardziej. Boże, kobita ma już swoje lata a jeszcze Rasputin jej w głowie! Nie wiem – podziwiać, czy z głowy wybić?! W końcu to rodzina przecież! Ale bezpieczniej chyba jednak podziwiać, bo wybijanie może być podciągnięte pod przemoc w rodzinie i co wtedy, zwłaszcza gdy sądy teraz takie wrażliwe?! Odpuściłem i wybiłem sobie z głowy!

 

28 października

Sąsiad mi się pochwalił, że jego syn kończy medycynę i chce się specjalizować w psychiatrii. Powiedziałem, że to bardzo mądry wybór, bo jak tak dalej pójdzie, to niebawem psychiatra będzie w Polsce LEKARZEM PIERWSZEGO KONTAKTU, a może nawet LEKARZEM RODZINNYM. Przecież już teraz zwariować czasami można, a jeszcze nie wiadomo, jak dalej pójdzie.

 

29 października

Podobno zerwaliśmy kontrakt dotyczący jakichś caracali. Ale chyba nie wszystkich, bo niektórych nadal w telewizji pokazują. Dobrze, że jeszcze nie na niebie, chociaż podobno nieba chcą nam przychylić. No, oby nie za bardzo z tym przychylaniem, bo znowu nas coś zaleje, albo ktoś! Już trzy razy w historii tak było, więc może z tym przychylaniem niech się nie wychylają. W końcu do trzech razy sztuka. Ale to nie pewnik. Zwłaszcza w historii.

 

30 października

Była zmiana czasu. Szkoda, że nie czasów. Najgorsze, że teraz jeszcze o godzinę później dopiero będziemy wiedzieli, co kilkanaście godzin wcześniej uchwalono, wprowadzono, narzucono i nakazano. Ta jedna godzina może mieć, niestety, wielkie znaczenie, zwłaszcza że czas pewnie zostanie jaki jest, nawet po zmianie. Zegarek zawsze można przestawić, czas trudniej. Trudno – takie czasy. Oby do czasu!…

 

31 października

Dookoła cymbałów coraz więcej, a ciągle coś nie gra! Chyba jakiś Jankiel by się przydał. On wiedział, w jaki cymbał walnąć, żeby było romantycznie, artystycznie i normalnie, a nie jak jest! I żeby wreszcie można było czegoś spokojnie, bez nerwów posłuchać!… Ale jak teraz Żyda słuchać?!… Trochę straszno… I niepatriotycznie jakby.

 

3 listopada

Przypadkiem przechodziłem przez Przychodnię Przyszpitalną i Izbę Przyjęć. Jak popatrzyłem na te kolejki czekających pacjentów, uświadomiłem sobie, że jestem świadkiem kolejnego paradoksu obecnych czasów, czyli problemu – „JAK DŁUGO TRZEBA STAĆ, ŻEBY LEŻEĆ?!”. Myślę, że problem niedługo sam zniknie, bo leżeć będziemy na pewno. I na pewno znacznie krócej będziemy na to czekać. To właściwie po co stać?…

 

5 listopada

W polskiej polityce i tej wewnętrznej, i tej zagranicznej coraz wyraźniej odczuwa się braki w wykształceniu aktualnych decydentów, głównie w zakresie chemii, organicznej zwłaszcza. Na co dzień same kwasy a zasad jakby w ogóle już nie było. I te reakcje, te nowe związki i te nieznane nikomu analizy. Nie chemiczne a komiczne i to tak, że prawie umrzeć można i to nie ze śmiechu, a raczej ze strachu. A tu nadal majsterkowanie przy kolejnych reformach nauczania i szkolnictwa. Majsterkowanie przy reformach, owszem, może być przyjemne, ale chyba nie w tym przypadku.

 

8 listopada

Tak myślę, że te szpitale, przychodnie i poradnie niekoniecznie są potrzebne, gdy zdecydowanie prościej jest leczyć się przez radio lub telewizję. Przecież co parę minut leci reklama jakiegoś leku, zawsze skutecznego, znakomicie i szybko działającego, i dającego gwarantowany efekt terapeutyczny. A po nazwie leku tekst – „PRZED UŻYCIEM PRZECZYTAJ ULOTKĘ DOŁĄCZONĄ DO OPAKOWANIA, LUB SKONSULTUJ SIĘ Z LEKARZEM LUB FARMACEUTĄ, GDYŻ KAŻDY LEK NIEWŁAŚCIWIE STOSOWANY ZAGRAŻA TWOJEMU ŻYCIU LUB ZDROWIU”. Po fragmencie – „ Z LEKARZEM LUB FARMACEUTĄ” aż chciałoby się dodać – „…LUB KIEROWNIKIEM NAJBLIŻSZEGO ZAKŁADU POGRZEBOWEGO”, ale to mogłoby być uznane za nielegalną KRYPTOREKLAMĘ, mimo że podaż dzięki medialnym reklamom w tym względzie może wzrastać. Więc biorąc pod uwagę wygodę dla rodziny zażywającego i uproszczenie finału takiego leczenia, można by to dodać.

 

10 listopada

Były wybory prezydenckie w USA. I co, od dzisiaj wszyscy nasi politycy obowiązkowo w trampkach?!…

 

15 listopada

Po kolejnym szpitalnym obiedzie (o biedzie nie mówię), pomyślałem, że już mógłbym z pełną odpowiedzialnością napisać „SZPITALNĄ KSIĄŻKĘ ŻYCZEŃ I WYDALEŃ” dotyczącą szpitalnego żywienia i jego następstw. Może to co na papierze szybciej by się dało strawić niż to, co dostajemy na talerzach, bo podobno papier wszystko przyjmie. Sąsiad powiedział, że na pewno, a zwłaszcza toaletowy, o ile oczywiście w szpitalu akurat będzie. Bo czasem bywa, ale rzadko i najczęściej wtedy go nie ma, gdy rzadko a to przy tym menu u nas często.

 

18 listopada

Podobno Minister Od Zdrowia ma wydać zarządzenie, że w ramach walki z korupcją i łapownictwem lekarzom absolutnie nie będzie można przyjmować żadnych „dowodów wdzięczności” od pacjentów. Żadna flaszka, żadna bombonierka czy sernik nie wchodzą w rachubę pod groźbą sankcji prokuratorskich i sądowych. No, tylko czekać aż na drzwiach lekarskich gabinetów zawisną na wszelki wypadek wywieszki – „DOKTOR NIE PRZYJMUJE”! No, w końcu doktor ma mieć powołanie a nie prezenty. Gdybym był doktorem i ktoś (a tego się nie da wykluczyć) prowokacyjnie zostawiłby mi cichcem kopertę, to przed sądem powiedziałbym, że nie wiedziałem co mi zostawiono, bo koperta była mocno pognieciona, do tego bez kołdry a koperta bez kołdry to nie jest komplet pościelowy i coś takiego nie powinno być kompletnym dowodem w sprawie. Oczywiście, o ile dowody będą jeszcze w ogóle brane pod uwagę.

 

5 grudnia

Już niedługo Święta. Tradycyjny czas spokoju, radości i składania życzeń. Ale w kręgach naszych nowych wszechmogących elit nadal jednak ten ciągły niepokój, niecierpliwość, nadruchliwość, to kręcenie się wokół tego, co trzeba, te podlizywania, podrygiwania, podpatrywania cichcem, to nerwowe obgryzanie paznokci, albo ostrzenie pazurów, to podgryzanie, gdzie można i kogo można, oraz to drapanie się! Po szczeblach, ale i drapanie wszystkiego, co się jeszcze da drapnąć! Aż chciałoby się powiedzieć – „WESOŁY ŚWIĄD”, ale tu do wesołości daleko. Zwłaszcza większości. Więc będąc w większości, życzmy sobie w większości

PRAWDZIWYCH SPOKOJNYCH ŚWIĄT!
I oby wesołych.

 

Irosław Szymański