Nie myślałyśmy o medycynie
z bliźniaczkami Barbarą i Agnieszką Cebulak, tegorocznymi absolwentkami Wydziału Lekarskiego UM w Lublinie, rozmawia Anna Augustowska
- Zawsze razem?
– Zawsze, chociaż nie wszędzie. Co prawda w szkole a potem na studiach rzeczywiście nie rozstawałyśmy się. Po pierwsze pochodzimy z małej miejscowości pod Przemyślem, gdzie była jedna szkoła więc chodzenie do różnych klas a potem ogólniaków byłoby trudne, po drugie więcej nas łączy niż dzieli i nie poczułyśmy jak dotąd presji, aby się rozłączyć, chociaż może teraz zacznie się to zmieniać. Faktem jest, że obie poszłyśmy do klasy biologiczno-chemicznej, bo obie lubimy te przedmioty, ale w liceum nie myślałyśmy o medycynie.
- To jak to się stało, że obie skończyłyście Wydział Lekarski i to z najlepszymi wynikami wśród 153 osób z Waszego roku?
– Same nie mogłyśmy w to uwierzyć! Co prawda od początku studiów miałyśmy stypendia naukowe ale… że na koniec otrzymamy najwyższe lokaty to się nie spodziewałyśmy. Medycyna nie była naszym pierwszym, wymarzonym od dzieciństwa celem. Myślałyśmy raczej o biologii, chemii, stomatologii, nawet o weterynarii. Do tego, abyśmy wzięły pod uwagę medycynę, namówiły nas wychowawczyni z naszego LO im. Kazimierza Morawskiego w Przemyślu i mama. Okazuje się, że miały nosa!
- Udało się i nie żałujecie?
– Studiowanie medycyny okazało się pasjonujące. Każdy dział, czy to chirurgia, interna, czy ginekologia to było wchodzenie w nowy, szalenie interesujący świat wiedzy. Nie było nic co by nas nudziło, czy sprawiało jakąś trudność. Dzisiaj jesteśmy przekonane, że to był strzał w dziesiątkę i gdybyśmy teraz jeszcze raz miały wybierać, to byłby to ten sam kierunek.
- Bliźniacy tak mają? Te same plany, te same marzenia?
– Chyba coś w tym jest. Od „zawsze” jest się razem, więc siłą rzeczy dopełniamy się. Nawet jak czasem gdzieś się rozjeżdżamy to dzwonimy do siebie, ślemy SMS-y. Nie jesteśmy jednak identyczne. Na przykład ja, Basia, lubię bardziej spędzać czas ze znajomymi; Agnieszka woli dom i książki. Ja jestem bardziej optymistką, siostra pesymistką…
- Macie też trochę inne plany na przyszłość?
– To prawda. Jedna z nas myśli o specjalizacji z interny, druga o np. chorobach zakaźnych, ale szczerze mówiąc dajemy sobie jeszcze czas na takie decyzje. Zaledwie tydzień temu rozpoczęłyśmy staż i… odbywamy go osobno! Jedna zaczęła od psychiatrii w szpitalu neuropsychiatrycznym, a druga z nas jest na SOR w szpitalu przy al. Kraśnickiej. Spotykamy się dopiero w domu.
- To może wprawka do radykalnego rozstania się już w życiu?
– Niewykluczone. Jedna z nas – Basia – marzy o podróżach i pracy w szpitalu gdzieś za granicą, np. we Włoszech, a druga – Agnieszka – chce wrócić w rodzinne strony i pracować np. jako lekarz rodzinny. Mamy też młodszą siostrę Anię, która studiuje stomatologię. Kto wie, czy kiedyś nie stworzymy rodzinnej firmy medycznej? Ale to na razie tylko plany, bo teraz musimy skupić się znowu na nauce, przed nami LEK i kilka lat pracy nad zdobyciem specjalizacji.