… serial prawie codzienny
15 sierpnia
Mimo europejskich sprzeciwów, blokad ekologów i kataklizmów pogodowych, kładących pokotem całe lasy, trwa wycinka Puszczy Białowieskiej. A co?! NAM ktoś zabroni wycinać, co chcemy?! Więc niech się nikt w naszą puszczę – mówiąc politycznym językiem – nie wtranca! KORNIKA DRUKARZA zniszczymy decyzjami i ręcami SZYSZKORNIKA RĘBACZA i to razem z puszczą. A to, co po niej zostanie to się ministerialną decyzją na przykład wyasfaltuje i będzie wtedy wreszcie ładnie, bezpiecznie społecznie i gustownie. No, jaki gust, takie też może być myślenie i działanie. Ale o gustach podobno się nie dyskutuje. O myśleniu i działaniu można, tylko po co strzępić język i szarpać sobie nerwy?!…
16 sierpnia
Minęła 40 rocznica śmierci Elvisa Presleya, bożyszcza wielomilionowej rzeszy melomanów na całym świecie, ale też podobno idola wielu naszych palaczy w ówczesnych parowozach węglowych za piosenkę „LAF MI TENDER”, być może odzwierciedlającą ich socjalistyczne, gorące uczucie do obsługiwanego łopatą sprzętu PKP. Tak to przynajmniej tamta prasa tłumaczyła. Ale 40 lat temu inne były czasy, inna prasa i łopaty. Teraz tendry zostały zastąpione przez słuszne trendy, ale o łopatę czasem aż się prosi!
18 sierpnia
Od wczoraj jestem pod wrażeniem! Podobno pan minister Szyszko uratował skórę rysiowi. Wisi u niego w domu na ścianie. To dobrze świadczy o wrażliwości ministra – przynajmniej chroniony gatunek częściowo uratowano i to dzięki celnej postawie tegoż dostojnika! I tak trzymać! Tylko póki co raczej już tekę ministra niż strzelbę. Chociaż pozwolenie na jedno i drugie należałoby już chyba dawno odebrać!…
20 sierpnia
Chyba wracamy do przeszłości, bo niedługo ma ruszyć ministerialny LSS, czyli „LEPSZY SORT SZPITALI”, stanowiący finał reformy służby zdrowia wyznaczającej, który szpital będzie „cacy” a który „be”! A raczej „bez”! Pieniędzy oczywiście. Oczywiście będą na pewno uroczyste otwarcia wysortowanych na cacy placówek, przecinanie wstęg, święcenia, obiecanki, przemowy itp. Dobrze, że tych superszpitali się nie woduje (chociaż po pochylniach i tak się zsuwają), bo jeszcze by doszło rozpijanie… rozbijanie butelek szampana o jakieś (albo czyjeś) dzioby, matki chrzestne nadające nowe wzniosłe, uzgodnione wcześniej imiona tymże lazaretom itd. A i tak nabici w butelkę pewnie będziemy tylko my, jako pacjenci oczywiście. I dzioby też nam się jeszcze bardziej wydłużą w oczekiwaniu na swoją kolej w kolejkach a dodatkowo otworzą ze zdziwienia, że poczeka się dłużej niż się myśli. Więc może nie myślmy, gdy nic nie robimy?!… I poczekajmy nie myśląc!… To wygodne!…
1 września
Początek nowego roku szkolnego. Szkoda, że nie nowego roku w ogóle. A nawet nie roku a lat. Sąsiad zgryźliwie stwierdził – „Lat?! Przecież rządzącym to lata! Perpetuum mobile nie istnieje, ale perpetłum debile tak! I tak nas nasi wielcy widzą i wielu lat trzeba, żeby to się zmieniło, chyba że ich się zmieni!”. Też tak myślę, ale po cichu. Chociaż lata mijają, ale mnie to mimo wszystko nie lata!… Mało lotny chyba jestem…
2 września
Zaczynam mieć dosyć salowych sąsiadów! Dzisiaj ten spod drzwi, właściciel baru (i to nie mlecznego) pochwalił się, że przed położeniem do szpitala zgodnie z cywilizowanymi trendami wywiesił przed jedną z sal lokalu międzynarodowy napis – „NO CURRENCY”! Zapytaliśmy, co to by miało znaczyć? Odpowiedział – „Nie wiecie?! DLA NIEPALĄCYCH! Co, języków się nie zna?! Jak się nie zna, to trza się uczyć!”. No, jak trza, to trza! Zapomniałem powiedzieć temu sąsiadowi, że jak to tylko bar, to niech wywiesi napis „NO SMOKING”, żeby w dresie też można było przyjść i się napić!
5 września
Podobno wszędzie zaczyna permanentnie brakować lekarzy, pielęgniarek, położnych, czyli ogólnie personelu medycznego. A rządowy tryumfalizm głosi, że już prawie niczego nam nie brakuje. Dyskutowaliśmy o tym całą salą, nawet dość burzliwie. W końcu oczy mamy i widzimy czego, a zwłaszcza kogo w szpitalu, między innymi, zaczyna brakować. Sąsiad spod okna filozoficznie stwierdził – „Cóż, nie pozostaje nam nic innego, jak tylko pożyczyć sobie dużo zdrowia!”. Może i słusznie, tylko od kogo pożyczyć, jak już prawie ze wszystkimi jesteśmy w niezdrowych i nieżyczliwych relacjach?! Zdołowała mnie ta dyskusja, zasnąć nie mogłem i tak modlitewnie mi się w głowie w nocy rymnęło, jak już zasnąłem po trzeciej:
My zmęczeni, w pętli czasu zagubieni,
Splotem zdarzeń pchani wciąż w niepewność skrajną,
My liczący każdy dzień w kolejnych ratach,
My zależni od wszechmocnych tego świata,
Dziś prosimy o jałmużnę nadzwyczajną:
Daj nam losie przede wszystkim dużo zdrowia,
Daj mądrości, aby każdy krok wyważyć,
Dodaj wiary, daj nadzieję na lekarstwo,
By ominął nas możliwy byt nędzarzy,
Daj nam pewność, że to lekarz a nie szaman,
Zawsze będzie u naszego stał wezgłowia,
Ale byśmy mogli ufać, mogli wierzyć,
Daj nam losie przede wszystkim dużo zdrowia!
My bezsilni, zabiegani i niepewni,
My wątpiący w dobrą zmianę już na starcie,
Omamiani przez kłamliwe nowe bogi,
My błądzący po manowcach nowej drogi,
Dziś prosimy o to, czego brak najbardziej;
Daj nam losie przede wszystkim dużo zdrowia,
Byśmy łatwiej mogli przeżyć dzień kolejny,
Byśmy czyjejś nie musieli czekać łaski,
By się skończył czas choroby beznadziejny,
By się szybko nam w pamięci zabliźniały,
Nowe lata kłamliwego pustosłowia,
Byśmy wszyscy mogli wytrwać, mogli przetrwać,
Daj nam losie przede wszystkim dużo zdrowia!
Daj nam losie to, co możesz dać najlepsze,
Zapas sił nam daj i spokój najzwyklejszy,
Byśmy mogli bronić się, jak przed chorobą,
Przed nieznanym, które niesie dzień jutrzejszy,
Byśmy w swoim testamencie przekazali,
To, co ważne na rozumu krańcach obu,
Aby ci, co po nas przyjdą nie płakali,
I nie pluli nam na kopce naszych grobów!
Optymistycznie to mi się nie wyśniło, więc raczej liczmy na hojność losu, bo jak tak dalej pójdzie, to jako chorzy możemy być po prostu sPISani ze stanu osobowego tego kraju! Tak myślę, ale to jest mój prywatny pamiętnik i mogę sobie myśleć i pisać, co chcę!!! A co?!!!…
Irosław Szymański