Powitaliśmy Nowy Rok…
1 stycznia
Powitaliśmy Nowy Rok. W czterech, bo pozostałych pięciu z naszej sześcioosobowej sali wypisali do domu wcześniej. Ciekawe, czy ten Nowy będzie rzeczywiście nowy, czy taki sam jak był. Ale to i tak się okaże dopiero, jak ten nowy minie. Bo minie na pewno. I po własnych minach się zorientujemy jaki był, zwłaszcza gdy nadal będziemy mieli odczucie, że siedzimy na minie.
2 stycznia
Obejrzałem niechcący telewizyjne wiadomości i tak mi się skojarzyło, że poważne i mądre prowadzenie wewnętrznej polityki można by przecież przyrównać do artystycznego rzeźbienia rzeczywistości i przyszłości, a nie do nagminnego strugania wariata, rżnięcia głupa i obsadzania z grubsza ciosanymi kołkami kolejnych stanowisk. Ale telewizora nie mogłem wyłączyć, bo to sąsiad wrzucił pięć złotych, więc nie wypadało. Dlatego wyszedłem z sali. Dobrze, że wcześniej niż z siebie. Pięć złotych – może to nadal cena świadomości wielu?!…
3 stycznia
Znalazłem w jednym piśmie mądrą myśl – „NIE NALEŻY BAĆ SIĘ LUDZI, KTÓRZY WYKONUJĄ DOBRE RZECZY ŹLE, NALEŻY BAĆ SIĘ TYCH, KTÓRZY WYKONUJĄ ZŁE RZECZY DOBRZE”. U nas na wszelki wypadek bójmy się i tych, i tych, żebyśmy nie musieli bać się tamtych, którzy przyjdą i po tych, i po tych, a przy okazji także po niektórych z nas. Tak przecież już bywało. A nas UBywało. I warto o tym pamiętać.
4 stycznia
Sąsiad powiedział lekarzowi na wizycie, że coś mu gra w płucach. A lekarz na to – „LEPIEJ ŻEBY PANU COŚ W DUSZY GRAŁO, BO BYŁOBY TO BARDZIEJ POETYCKIE I DLA SZPITALA BARDZIEJ OPŁACALNE”. Może i miał rację – w duszach coraz mniej nam gra, gdy wokół wszystko coraz bardziej nie gra. Tylko dla kogo to jest bardziej opłacalne?!…
5 stycznia
Tak sobie polonistycznie wydumałem – PREmier, PREzydent, PREzes, PREzydium… Ten przedrostek PRE w polskim języku ma coraz większe znaczenie i daje duże szanse na przyszłość. A może niedługo to będzie PREhistoria?!I PREzent dla wielu?! Oby!… PREcz też przychodzi na myśl, ale to już w wielu hasłach było używane. Najczęściej bezskutecznie.
6 stycznia
W telewizji reklamy i reklamy. Zwariować można. Pamiętam, że kiedyś była taka reklama szamponu – „…ODŻYWIA WŁOSY AŻ PO SAME KOŃCE”! Myślę, że teraz ta firma powinna wprowadzić dobrą zmianę w tekście i obwieścić – „…ODŻYWIA KOŃCE AŻ PO SAME WŁOSY”! Wrażenie na mężczyznach gwarantowane, popyt też. W końcu byłaby to prawdziwa dźwignia wśród reklam nadawanych bez końca?…
7 stycznia
Sąsiada, już nie najmłodszego, wypisali do domu z terminem operacji na 2025 rok. Ten flegmatycznie stwierdził, że lekarzom się wierzy i dobrze wiedzieć, ile człowiek ma jeszcze przed sobą zanim będzie zdrowy, dlatego pacjentem czuje się nadal i na pewno zgłosi się w terminie. Nie pytałem, czy zapisali go ołówkiem, ale na jego miejscu testamentarycznie ekshumację bym sobie zagwarantował, bo jak obiecali i zapisali, to powinni się wywiązać. W końcu ekshumacja to u nas teraz przecież nie problem.
8 stycznia
Leżę, patrzę na ten szpitalny amok, na te kolejki pacjentów, ten codzienny koszmar zagonionego personelu i przypomina mi się twierdzenie, że – „ILOŚĆ zawsze powinna przechodzić w JAKOŚĆ”! A w usługach medyczno-zdrowotnych przede wszystkim. Ale jak się okazuje, przy lawinowo narastającej ILOŚCI pacjentów bezsiłą rzeczy ILOŚĆ przechodzi w byleJAKOŚĆ. Wniosek – dekretem władz w ramach kontynuacji dobrej zmiany bezdyskusyjnie i przy wsparciu nowych sił terytorialno-porządkowych ograniczyć ILOŚĆ pacjentów, wtedy JAKOŚ będzie, bo na razie jesteśmy na przedostatnim miejscu w Europie. Sąsiad mówi, żeby nie panikować i nie przesadzać, przecież JAKOŚĆ i JAKOŚ różni tylko ilość liter. A jeden liter to co to dla nas! I to może być wyjście w ramach tej dobrej zmiany, oczywiście biorąc pod uwagę, na którą zmianę się pracuje i kiedy można wypić, żeby odczuć, że jest dobrze. Oczywiście do rana. A rano od nowa to samo. Bo rano bywa jutro. Niestety.
9 stycznia
Nie spodziewałem się, że w nowym roku przewlekłe schorzenie prostaty (bo u mnie raczej nic innego), tak pozytywnie może wpłynąć na wzmożenie popędu. Poetyckiego na szczęście, bo przecież w szpitalu innego nie wypada mieć. No, dodatkowy wpływ może miało i to, że zauważyłem, jak sąsiedzi nieudolnie próbowali grać w szachy. Tak czy owak wtedy właśnie doznałem nagłego olśnienia, parcia na strofy, na mocz, może z tym związany przypływ weny i ułożyła mi się nagle w głowie taka rymowanka:
My żyjący w czasach kłamstwa i podłości,
Gdzieś w podwórkach tanich domów, na ulicach,
Przy śmietnikach – nowych rogach obfitości,
Żywe pionki na szemranych szachownicach!
Do was – twórców politycznych gier i fuzji,
Zwykła prośba – byście czasem umiar znali,
Wy, tworzący w dymach hucpy świat iluzji,
Byście jednak mimo wszystko pamiętali;
Grając ludźmi na te ruchy już nie pora,
Nie ten klimat – ta codzienność i realia,
Kiedy królem jest prymityw i ignorant,
A hetmanem bywa cwaniak lub kanalia!
Grając ludźmi, czarne dzielcie od białego,
Bo niewielu już się kupi byle bajką,
Cham ubrany w drogi surdut Armaniego,
Zawsze wiadro gnoju schowa pod kufajką!
My świadomi wagi swych codziennych strachów,
Dobrze wiemy, że gra w fałsze i pozory,
Idzie lepiej, gdy się kogoś trzyma w szachu,
Lub za gębę, przepatrując mu życiorys!
Gra bez zasad, to loteria naszej biedy,
Oszukując, fałszu też granice znajcie,
Bo oklaski teraz głośne, ścichną kiedyś,
Więc i o tym czasem także pamiętajcie,
Że w grze ludźmi, ludzi miejcie na uwadze,
To te pionki, przestawiane tak jak chcecie,
Pionek jawnie nie obrazi się na władzę,
Bowiem władza każdy pionek z pola zmiecie!
Grając ludźmi, magią świąt, niedzielnych dzwonków,
Pamiętajcie – ten wasz świat, to widok z góry,
Lecz świadomość wciąż rosnąca pośród pionków
Kiedyś zmiecie szachownice!… I figury!…
Przeczytałem sąsiadom. Przezornie milczeli, ale doradzili, żebym na wszelki wypadek to schował. Schowałem. Zaraz… Ale przecież im to przeczytałem. I to na głos! Boże, czy ta prostata, poza zanikiem sikania, powoduje także zanik instynktu samozachowawczego?! I to w nowym roku?! To już i własnej prostaty trzeba się bać?!… O sąsiadach nie mówię!…
Irosław Szymański