Medycynę wybrałam spontanicznie
z Aleksandrą Pałką, tegoroczną absolwentką II Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, rozmawia Anna Augustowska
- Na Pani wydziale studiowało ponad 140 osób, ale tylko Pani otrzymała dyplom z wynikiem celującym. To chyba duże wyróżnienie?
– Muszę przyznać, że tak. Jest to dla mnie tym większe wyróżnienie, że na naszym wydziale panował naprawdę wysoki, wyrównany poziom. Wielu z nas udzielało się dodatkowo w kołach naukowych, organizacjach studenckich, wolontariatach, współorganizowało konferencje oraz pisało prace naukowe. Wyróżnienie wśród takiego grona sprawia jeszcze większą satysfakcję i jest po prostu bardzo miłe.
- Wasz rok słynął z rodzinnej atmosfery. To chyba też sprzyjało nauce?
– Naprawdę potrafiliśmy trzymać się razem i współpracować ze sobą. Wymiana materiałów, notatek z zajęć, wspólne opracowywanie tematów nie było niczym niezwykłym. Ta świadomość, że ma się wokół siebie ludzi, na których można polegać, jest bardzo ważna. Dzięki niej mamy poczucie komfortu, w którym łatwiej się pracuje, zdobywa nowe umiejętności i uczy współpracy, co w zawodzie lekarza jest niezwykle cenne.
- Studia na wydziale lekarskim to było marzenie, a może kontynuacja rodzinnych tradycji?
– Tak naprawdę ani jedno, ani drugie. Od zawsze miałam zacięcie do matematyki, więc początkowo myślałam o studiach związanych z przedmiotami ścisłymi. W trakcie nauki w pierwszej klasie liceum pojawiały się różne pomysły na przyszłość wiążące mnie raczej z politechniką. Dosyć długo zastanawiałam się nad ekonomią, jednak z biegiem czasu i – chyba trochę pod wpływem rozmów ze znajomymi – coraz bardziej kierowałam się w stronę medycyny. Ostatecznie wybrałam fakultet biologiczno-chemiczno-
-fizyczny i z tych właśnie przedmiotów pisałam maturę. Patrząc chłodno na moją decyzję sprzed lat, muszę przyznać, że wybór medycyny był zdecydowanie wyborem spontanicznym.
- Rozumiem, że trafnym?
– Tak. Chociaż początki były trudne – szczególnie pierwszy semestr, kiedy ogrom materiału i tempo, jakie nam
narzucono, aby go przyswoić, trochę mnie przytłoczyły. Musiałam przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości – można powiedzieć, że był to dla mnie swego rodzaju chrzest bojowy. Nagle okazało się, że zamiast piątek dostawaliśmy tróje i byliśmy zachwyceni. Na szczęście do wszystkiego można przywyknąć, a ponieważ w drugim semestrze sytuacja znacznie się poprawiła z biegiem czasu studia stały się przyjemnością.
- Czy studia pomogły w podjęciu decyzji o kierunku dalszej drogi zawodowej?
– Wciąż nie mam ostatecznie sprecyzowanego planu na swoją przyszłość zawodową. Liczę, że nadchodzący staż podyplomowy pomoże mi w podjęciu decyzji, której później nie będę żałować. Myślę, że kobietom jest trochę trudniej, gdyż muszą pogodzić zaangażowanie w pracy z macierzyństwem, obowiązkami domowymi i wychowawczymi. Wiem już na pewno, że nie zostanę chirurgiem. Podoba mi się endokrynologia, ale ponieważ jest to bardzo pożądana specjalizacja, na którą ciężko się dostać dopiero czas i wyniki z LEKu pokażą, czy będzie dla mnie osiągalna.