Fantomy czekają!

Opublikowano: 30 września, 2018Wydanie: Medicus (2018) 10/20183,1 min. czytania

Sześć kondygnacji i ponad 8 tysięcy mkw. powierzchni. Imponująca fasada z betonu i szkła. W środku naszpikowane elektroniką urządzenia i fantomy do nauczania medycyny. Tak na chwilę przed otwarciem prezentowało się Zintegrowane Interdyscyplinarne Centrum Symulacji Medycznej Uniwersytetu Medycznego przy ul. Chodźki w Lublinie.

To najnowsza inwestycja lubelskiej uczelni medycznej, która zgodnie z nowymi wymogami będzie mogła tu kształcić swoich studentów, lekarzy ale także ratowników medycznych, fizjoterapeutów, pielęgniarki i położne.

– Symulacje medyczne to już standard nowoczesnego nauczania studentów w uniwersytetach medycznych w kraju – mówi szef lubelskiego Centrum Symulacji Medycznej Kamil Torres. – I mimo że żaden najdoskonalszy nawet symulator nie zastąpi żywego człowieka, to prowadzone na fantomach zajęcia dają przede wszystkim możliwość zapewnienia bezpieczeństwa pacjentom, bo zanim student podejdzie do ch

orego będzie miał okazję w bezpiecznych warunkach przećwiczyć – i to wielokrotnie – różne czynności na fantomach. Pozwala to też na utrwalanie umiejętności, które w warunkach realnych są wykonywane dość rzadko, np. intubacja dotchawicza, wkłucie centralne, dojście doszpikowe, kardiowersja i stymulacja przezskórna, resuscytacja noworodka i niemowlęcia. Oczywiście studenci będą tu uczyć się także prostych umiejętności m.in. wkłucia, zakładania cewnika, czy szycia rany.

Nowoczesne symulatory mogą realistycznie kaszleć, okazywać ból, a nawet wymiotować sztuczną treścią pokarmową i krwawić sztuczną krwią, wywołując u personelu medycznego stres i potrzebę natychmiastowego działania. Dzięki nim istnieje możliwość ćwiczenia każdej krytycznej sytuacji, która zagraża życiu prawdziwego pacjenta, i doskonalenia umiejętności bez narażania na ryzyko osób żyjących.

– To tak jak w nauce pilotażu. Zanim pilot usiądzie za sterami prawdziwego samolotu, musi ćwiczyć na symulatorach – dodaje Torres.

I lubelscy studenci już od początku tego roku akademickiego będą mieli wyjątkowe ku temu możliwości (zajęcia na symulatorach były prowadzone na UM w Lublinie od 2013).

Centrum jest tak naprawdę bardzo realistycznym odzwierciedleniem prawdziwego szpitala z salami: operacyjną i porodową; jest SOR i symulator ambulansu, także oddział intensywnej terapii, a nawet mieszkanie w

typowym polskim bloku (tu przy ul. Dębowej), z którego chory będzie zabierany do szpitala. Centrum ma też aptekę. Jedno z pięter zajmują wyłącznie sale z fantomami dla dentystów. W budynku znajduje się także aula wykładowa na ponad 300 miejsc (sala zachwyca pod względem akustyki). Na najniższej kondygnacji mieści się nowoczesna czytelnia multimedialna i pokoje do cichej nauki. – Za

pomocą symulatorów i sprzętu, jak w prawdziwej np. sali operacyjnej czy na oddziale intensywnej terapii, będzie można tu ćwiczyć procedury diagnostyczno-lecznicze, wielokrotnie je powtarzać, aż do osiągnięcia perfekcji, co zapewne przyniesie spodziewany efekt w przyszłej pracy zawodowej i kontaktach z pacjentami – podkreślał dwa lata temu prof. Andrzej Drop, rektor UM w Lublinie w czasie uroczystości wmurowania kamienia węgielnego.

Koszt inwestycji (budowa budynku a także jego wyposażenie) wyniósł niemal 50 mln zł.

– Dla mnie ogromną wartością prowadzonych tu zajęć jest ich interprofesjonalizm, gdzie razem uczą się (ćwicząc pracę w zespole) lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni, położne. Tak jak w realnym szpitalu, gdzie wszyscy muszą ze sobą współpracować. Niezwykle ważnym elementem jest też stała nauka komunikacji zarówno między personelem, jak i z chorymi, w czym ogromną rolę mają nasi pacjenci grani przez wolontariuszy – mówi Torres.

Tekst Anna Augustowska

Zdjęcia Marek Stankiewicz