Antyszczepionkowa ofensywa

Opublikowano: 6 września, 2017Wydanie: Medicus (2017) 08-09/20175,7 min. czytania

Naczelna Rada Lekarska postuluje wprowadzenie obowiązkowych zaświadczeń o szczepieniach przed przyjęciem do żłobka, przedszkola i szkoły. Ministerstwo Zdrowia odpowiada, że byłoby to niezgodne z prawem oświatowym i ustawą o opiece nad dziećmi do lat 3. W ubiegłych latach tak przynajmniej orzekły sądy, uchylając uchwały samorządów (np. Częstochowy), które chciały uzależnić od wykonanych szczepień przyjęcia dzieci do placówek szkolnych.

 

W ostatnich latach zwiększyła się liczba dzieci, które nie są poddawane ustawowemu obowiązkowi szczepień ochronnych. Oznacza to, że prawo jest lekceważone lub sprytnie omijane. Decyzja rodziców o nieszczepieniu stwarza zagrożenie dla zdrowia nie tylko tego dziecka, ale również innych maluchów, bo spada wówczas tzw. odporność zbiorowiskowa. Dlatego, wprowadzenie obowiązku przedstawienia zaświadczania o wykonaniu szczepień przed przyjęciem do placówki oświatowej jest uzasadnione interesem publicznym – potrzebą wzmocnienia bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków.

Szczepionki ocaliły świat od zagłady, straszniejszej od światowych wojen. Dzięki nim zniknęła ospa i cholera, które dziesiątkowały wsie i miasta. Dziś polski rząd refunduje szczepionki przeciwko 13 chorobom. W Stanach nikt nikogo do szczepień nie zmusza, ale bez kompletu 16 szczepień żadne dziecko nie zostanie tam przyjęte do żłobka, przedszkola, szkoły lub na uczelnię. Zaznaczmy, że kraje zachodnie już płacą boleśnie za demagogię dotyczącą szkodliwości szczepionek, bo notują wzrost zachorowalności na odrę. Teraz ta fatalna moda zagraża Polsce. Ale ubolewam, że…

 

…nie omija też medyków.

W Naczelnym Sądzie Lekarskim orzeczono już kary wobec lekarzy, którzy propagowali postawy antyzdrowotne. Lekarkę A. B.-K.  z Wielkopolski w czerwcu 2015 roku ukarano naganą. Zarzut dotyczył postępowa

nia lekarki obwinionej o to, że w Przychodni Lekarza Rodzinnego B.-K. w okresie od stycznia do grudnia 2012 r., podczas kwalifikacji dzieci do obowiązkowych szczepień ochronnych, podawała ich opiekunom informacje o możliwych zagrożeniach wynikających ze stosowania szczepionek w oparciu o informacje niepoparte dowodami naukowymi i w taki sposób, że opiekunowie dzieci odstępowali od ich szczepienia, co skutkowało istotnym wzrostem liczby dzieci niepoddanych szczepieniom w ww. przychodni i co wskazywało na propagowanie przez nią postaw antyzdrowotnych, czym naruszyła art. 1.3 w zw. z art. 2.2 i art. 71 Kodeksu etyki lekarskiej.

Z kolei, w lutym 2016 roku Okręgowy Sąd Lekarski w Gdańsku orzekł karę upomnienia wobec dr. med. J.W. Tym razem pan doktor był gościem programu telewizyjnego w TVP INFO, gdzie z wielomilionową publicznością w dość oryginalny sposób podzielił się informacją, iż szczepienia przeciwko chorobom zakaźnym nie przynoszą szczepionym korzyści zdrowotnych, są szkodliwe, ponieważ zmniejszają
odporność osób szczepionych oraz wywołują różnorakie powikłania. A ludzie światli wycofują się ze szczepień, szczepienia są powszechnie stosowane dlatego, że przynoszą zyski firmom farmaceutycznym, czym naruszył art. 1 ust. 3 w zw. z art. 2 ust. 2 i art. 71 Kodeksu etyki lekarskiej.

 

Rekompensata za skutki uboczne

Niezaszczepionych dzieci przybywa (w 2015 r. było ich 17 tys.), państwo szuka więc sposobów, by przekonać rodziców do wykonywania obowiązkowych szczepień. W 2011 r. odnotowano 1130 niepożądanych odczynów poszczepiennych, a w 2015 r. – 2111. Epidemiolodzy podkreślają, że liczby świadczą nie o rosnącej szkodliwości szczepień, ale o lepszym nadzorze. Wojewodowie nakładają coraz więcej kar, ale zwykle
rodzice je po prostu płacą i dalej nie szczepią dziecka. Przed Sądem Rodzinnym w Inowrocławiu toczy się postępowanie wobec rodziców, którym za niezaszczepienie córki grozi ograniczenie praw rodzicielskich.

Rodzice dzieci, które w wyniku skutków ubocznych obowiązkowej szczepionki trafią do szpitala, dostaną rekompensatę – zakłada projekt ustawy, nad którą pracuje Główny Inspektorat Sanitarny. Na rekompensaty mają się złożyć firmy farmaceutyczne. – To odpowiedź państwa na antyszczepionkową fobię, być może też mały ukłon w stronę organizacji przeciwnych obowiązkowym szczepieniom. Ale przede wszystkim to troska o rodziny, które wykonują obowiązek narzucony przez państwo – mówi Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

Minister Radziwiłł zastrzega, że potrzebny będzie solidny, obiektywny sposób oceny, czy rzeczywiście doszło do zdarzenia
niepożądanego po szczepieniu. Pieniądze dostaliby rodzice, których dzieci trafią po szczepieniu do szpitala z ciężkim odczynem poszczepiennym, przy czym nie trzeba będzie wykazać związku między pogorszeniem stanu zdrowia a szczepieniem. Pieniądze mają być rekompensatą za wydatki poniesione na leczenie dziecka, czy przerwę w pracy rodzica. GIS szacuje, że rocznie takich rekompensat może być 20-30. O wysokości tych rekompensat na razie panuje cisza.

Sceptycy obawiają się, że rekompensaty mogą jeszcze zwiększyć nieufność rodziców. Mogą być odebrane jako sygnał ze strony państwa, że szczepionki są niebezpieczne. Lepszą drogą wydaje się być nieustanna edukacja.

 

Co na to Europa?

Pod koniec czerwca br. Europejski Trybunał Sprawiedliwości wydał orzeczenie w sprawie Francuza, który jako nastolatek został zaszczepiony przeciwko żółtaczce, a potem zachorował na stwardnienie rozsiane i 13 lat później zmarł. Sędziowie stwierdzili, że możliwe jest odszkodowanie, jeśli udowodni się związek przyczynowo-skutkowy dolegliwości ze szczepieniem i wskaże kilka podobnych przypadków. Własne systemy odszkodowań za skutki uboczne szczepień mają m.in. kraje skandynawskie.

Sąd Najwyższy we Włoszech odrzucił odwołanie, które złożył ojciec chłopca cierpiącego na uszkodzenie mózgu z objawami autyzmu. Twierdził on, że mały pacjent ucierpiał w wyniku podania szczepionki przeciwko poliomyelitis. W uzasadnieniu wyroku czytam m.in., że nie istnieją żadne badania epidemiologiczne, które mogą potwierdzić korelację pomiędzy szczepieniem i chorobą. Co więcej, sąd orzekł, że nie można przedstawić hipotezy o szkodliwości szczepienia „w sposób statystycznie do przyjęcia i przekonujący”. Ten wyrok wywołał wrzenie w debacie publicznej. Włoska minister zdrowia Beatrice Lorenzin skomentowała wyrok: „Ta teza (o szkodliwości szczepień) została w minionych latach zdementowana przez światową wspólnotę naukową, a także przez wymiar sprawiedliwości dzięki temu wyrokowi Sądu Najwyższego”. Lorenzin chce, aby rząd przyspieszył prace nad dekretem, żeby „podnieść szybko stopień masowej immunizacji we Włoszech, obniżonej w niepokojący sposób z powodu szerzenia się tez antynaukowych”.

 

***

Antyszczepionkowcy nadużywają często argumentu, że szczepienia powodują groźne dla zdrowia powikłania. Pamiętajmy, że medycyna to nie mikrofalówka, która działa według jednej instrukcji obsługi. Powikłania to chleb powszedni w medycynie. Nie mylmy ich ani z błędem, ani zaniedbaniem medycznym. Najwyższy czas, by zacząć szczepić zdrowy rozsadek!

Marek Stankiewicz