Najważniejsze jest światło

Opublikowano: 4 czerwca, 2019Wydanie: Medicus (2019) 06-07/20195,4 min. czytania

z kardiologiem Maciejem Wójcikiem, fotografikiem, pasjonatem fotografii analogowej, rozmawia Anna Augustowska

• Kiedy patrzę na zdjęcia z prezentowanej ostatnio w LIL wystawy o Wyspach Szkockich, przede wszystkim udziela mi się ich nastrój. Piękny, tajemniczy, intrygujący. I mam ochotę zapytać: jak Pan to robi?
– Szkocja jest rzeczywiście krainą magiczną, dla mnie pod tym względem szczególna jest wyspa Skye. Ciągle zmieniające się pogoda i światło, nisko płynące chmury, przepiękny krajobraz tylko czekają, aby je uchwycić. Wystarczy postawić aparat na statywie i czekać na właściwy moment.
W fotografii najważniejsze jest światło. Większość fotografów krajobrazu fotografuje w czasie tzw. złotej godziny, aby wykorzystać rozproszone i ciepłe światło, które ujawnia piękno miejsca ukrytego w ostrym, słonecznym świetle dnia.
W fotografii krajobrazowej korzystam z naturalnego światła, ten sam obiekt
wygląda zupełnie inaczej oświetlony wschodzącym czy zachodzącym słońcem, inaczej przed zmierzchem i po zmroku, inaczej w czasie dnia. Nawet deszcz może być sprzymierzeńcem, gdy ukrywa niepotrzebne fragmenty krajobrazu jednocześnie czyniąc go bardziej malarskim. Podobnie wiatr, który rozmywa na zdjęciu szybko płynące chmury, dodając dramatyzmu statycznemu krajobrazowi. Takie podejście pozwala odkryć prawdziwy charakter miejsca, które wygląda zwyczajnie nawet podczas złotej godziny. Dodatkowo fotografia analogowa, poprzez świadomy wybór błony fotograficznej (jej barw, rozpiętości tonalnej, ziarnistości) jest moim zdaniem przyjemniejsza dla oka, bardziej malarska i naturalna w odbiorze. Nie jest moim celem zdjęcie superostre, bardzo kolorowe, czy „pocztówkowe”.
Fotografia krajobrazowa jest głęboko związana z atmosferą miejsca, które chcę uchwycić. W przeciwnym razie staje się czystą fotografią dokumentalną, a nie moim osobistym odczuciem miejsca i jego charakteru. Fotografia krajobrazowa nie jest fotografią dokumentalną. Nie interesuje mnie proste uwiecznienie krajobrazu lecz moja chwila w tym krajobrazie.

• Ulubiony temat zdjęć to krajobraz, pejzaż, przestrzenie bez ludzi. Czy tylko?
– Nasz zawód, codzienny pęd i często nadmiar obowiązków potrafią szybko wypalić. Na co dzień wciąż jestem z ludźmi, dlatego wakacje są czasem, kiedy uciekam w miejsca, gdzie mogę być sam z rodziną i z przyrodą. Człowiek potrzebuje zatrzymania i wyciszenia, ponownego naładowania akumulatorów. Lubię portretować ludzi, zdarza mi się fotografować architekturę, ale to fotografia krajobrazowa pozwala mi na chwilę uciec w samotność.

• Co jest ważniejsze w fotografowaniu: oko czy aparat?
– Ansel Adams (amerykański fotograf) twierdził, że: „Zdjęć nie tworzy się tylko aparatem fotograficznym. Podczas tworzenia fotografii wykorzystujesz obrazy, które widziałeś, książki, które przeczytałeś, muzykę, którą słyszałeś i ludzi, których kochałeś”.
Mój aparat ma ponad czterdzieści lat, nie ma nawet światłomierza. Jest całkowicie manualny. Część obiektywów jest starsza ode mnie. Pozwala na zrobienie 12 zdjęć na jednej błonie fotograficznej. Większość zdjęć kadruję na statywie. To dodatkowo spowalnia i pozwala skupić się na fotografowanym obiekcie. Niemniej jednak aparat fotograficzny to tylko narzędzie, ale narzędzie, które kocham.

• Kto dał Panu pierwszy aparat fotograficzny? Kto był pierwszym nauczycielem?
– Moim pierwszym poważnym aparatem fotograficznym był rosyjski Zenit 12XP, który podarowali mi rodzice w szkole średniej. Nocą w łazience wywoływałem pierwsze biało-czarne filmy i zdjęcia, i zdarzało się, że łazienka nie nadawała się rano do użytku…
Jestem fotograficznym samoukiem. Kompozycji uczyłem się przeglądając albumy malarskie i fotograficzne, które były wówczas mało dostępne. Książki fotograficzne czasem udało się kupić w antykwariacie lub pożyczyć. To były lata 80.! Pierwsze zdjęcia to zdjęcia rodziny,
przyjaciół, później krajobrazy z wakacji. Dzisiaj patrzę na nie z sentymentem…

• O nagrodach – która jest najważniejsza?
– Pierwszym konkursem fotograficznym, na który wysłałem swoje zdjęcia krajobrazowe był PhotoArtMedica w 2013 roku, gdzie zdobyłem Grand Prix. To był początek. Corocznie odbywa się dużo konkursów fotograficznych, ale jest tylko kilka prestiżowych ogólnoświatowych i głównie tam staram się stawać w szranki z innymi. Jak na razie, i ku mojemu miłemu zaskoczeniu, z nie najgorszym wynikiem. Część moich prac była wystawiana w galeriach zagranicznych, pojedyncze są w prywatnych zbiorach. Ja nadal czekam na to najlepsze zdjęcie…

• Czy medycyna to był wybór bo… np. w rodzinie byli lekarze?
– Moja mama jest laryngologiem, jej wuj prof. Feliks Skubiszewski był chirurgiem (i pierwszym rektorem AM w Lublinie). Więc tak, medycyna jest po części obecna w rodzinie. Będąc studentem myślałem o chirurgii do momentu poznania technik diagnostycznych i inwazyjnych w kardiologii. Wybór był już tylko jeden, i po ponad 20 latach muszę stwierdzić, że właściwy. Kardiologia stała się bardzo inwazyjną dziedziną interny. Postęp technologiczny pozwala na wykonywanie zabiegów i skuteczne leczenie pacjentów, którym kiedyś nie mogliśmy pomóc lub których traciliśmy. Ja zajmuję się elektrofizjologią kliniczną, moim zdaniem najciekawszą dziedziną kardiologii.
Zabiegi ablacji wykonywane są w Polsce od 25 lat, w Lublinie od 1997 roku, ale prawdziwy rozwój procedur ablacyjnych, związany z postępem wiedzy i technologii, to ostatnich 10-15 lat. Nowoczesne technologie i metody ablacyjne poznałem przebywając na stypendium Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego (ESC/EHRA, 2007-2009) w jednej z najstarszych Pracowni Elektrofizjologicznych w Europie, Bad Nauheim, Niemcy. Od tego czasu dużo się zmieniło, ale mogę śmiało powiedzieć, że lubelski ośrodek ablacyjny jest jednym z najlepszych w Polsce, a biorąc pod uwagę wprowadzenie nowych metod (m.in. mapowanie o wysokiej gęstości substratu arytmii, ablację o wysokiej mocy) jest w czołówce europejskiej. Szkolimy też elektrofizjologów z innych ośrodków w kraju.

Maciej Wójcik, adiunkt Katedry i Kliniki Kardiologii UM w Lublinie, strona autorska: www.maciej.wojcik.photography Pierwszy polski lekarz, który uzyskał w drodze konkursu 2-letnie stypendium naukowo-szkoleniowe Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego z elektrofizjologii klinicznej. Jedyny lubelski kardiolog będący członkiem prestiżowego Klubu 30 Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Elektrofizjolog kliniczny, który wprowadza nowe techniki ablacyjne m.in:
• wykonał pierwsze zabiegi ablacji w Lublinie bez użycia promieniowania rtg (zabiegi w wirtualnej rzeczywistości 3D)
• wykonał pierwsze w Polsce zabiegi ablacji burzy elektrycznej i migotania przedsionków bazujące na gęstym mapowaniu substratu arytmii
• wykonał pierwsze w Polsce i jedne z pierwszych w Europie zabiegi ablacji prądem o częstotliwości radiowej o wysokiej mocy.