Majątkowa spowiedź
Wydaje się, że im większa jawność wśród ludzi decydujących o publicznym groszu, tym lepiej. Jednak nawet szczytna intencja może odbić się czkawką, gdy się zdrowo przesadzi. Tak jak w projekcie ustawy o jawności życia publicznego autorstwa ministra tajnych służb.
Już od przyszłego roku, blisko trzy tysiące osób ze środowiska medycznego i ich rodzin obejmie obowiązek składania oświadczeń majątkowych i ujawniania ich publicznie. Najbardziej zawrzało
w środowisku orzeczników ZUS oraz komisji lekarskich. Lekarze orzecznicy rozumieją potrzebę składania oświadczeń majątkowych i nie kwestionują tej zasady, ale są przeciwni upublicznianiu tych danych. Szczególnie, że są jedyną grupą lekarzy objętych tym obowiązkiem.
Czy do tego lekarza, który ujawni swój majątek, zgromadzony przez całe swoje zawodowe życie przylgnie łatka łapówkarza, a może „przewalacza” albo wręcz złodzieja. Jeśli taki zabieg socjologiczny ma stanowić uciechę dla gawiedzi, tropiącej spiski za każdym rogiem ulicy, to taki cel z pewnością uświęci środki.
Praca orzecznika ZUS i KRUS już od dawna przestała być kojarzona z synekurą, z której można czerpać garściami. To już nie ta epoka. ZUS-em targa nieustannie lekarski kadrowy kryzys, a kolejnych 650 orzeczników zapowiada rozstanie z etatową pracą w ZUS, gdzie średnio zarabia się 6.226 złotych brutto za 8 godzin. Plus wolne soboty i święta. Bez konieczności tyrania na dyżurach. Młodzi specjaliści twierdzą że z ZUS prędzej czy później zostanie się policjantem i prokuratorem w jednej osobie. Lekarze trafiają tam w różny sposób, często zachęceni czyjąś osobistą relacją, czasem z ogłoszenia, czasem zatrudniając się „tylko na przeczekanie”, i zostają na wiele lat. Dla niektórych jest to podstawowe miejsce pracy, dla innych jedno z wielu.
Lustracja bogatych przez biedniejszych zawsze łechtała zmysły. Odwrotnie raczej nigdy. Ciekawość i zaglądanie do kieszeni bliźniemu są częścią naszej narodowej tożsamości. Oby nie okazało się, że będzie z tego więcej perypetii, zgrzytów i ambarasu. Przypomina mi się lustracja konsultantów krajowych i wojewódzkich z 2013 roku. No i co z niej wynikło? Masowe rezygnacje z tych funkcji. Czy rozchwytywany na całym świecie wybitny polski profesor zechce narażać się na wątpliwe ryzyko, że przeciętny zjadacz chleba zinterpretuje jego źródła dochodów w sposób dla siebie dowolny i będzie próbował dowieść, najchętniej anonimowo na forach internetowych, że nastąpił konflikt interesów i naruszenie prawa. Ktoś tu znowu postanowił wylać dziecko z kąpielą.
Marek Stankiewicz
stankiewicz@hipokrates.org