Medjum w pewnych sprawach chorobowych
Chorzy kolejno układani są na kozetce. Medium psychometryczne i jasnowidzące wpatruje się w nich, zasłania sobie oczy ręką i mówi gdzie oraz jakie odczuwa komplikacje. W listopadowy, nostalgiczny czas przypominamy postać przedwojennej wróżki Sabiry współpracującej z warszawskimi lekarzami, od których uczyła się… anatomii.
– Lekarz, który nie uznaje świata niewidzialnego, nie zna przyczyn większej części chorób – uważał dr Stanisław Breyer, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, który na przełomie XIX i XX w. praktykował na Śląsku i w Krakowie. Był jednym z wielu ówczesnych medyków, którzy propagowali medycynę naturalną, ale poszedł dalej. Pisał o higienie ducha i ciała, poświęcając się badaniom metapsychicznym. W czasie pracy w Krakowie prowadził obserwacje zgonów pacjentów, zainteresowany zjawiskiem letargu i życia po śmierci. Gdy zmarł w 1939 r., napisano w nekrologu, że odszedł w zaświaty jeden z wielkich pionierów metapsychologii, ezoteryzmu i nowej medycyny.
Starszy od Breyera mniej więcej o dwie dekady dermatolog i syfilidolog (wenerolog) dr Ksawery Watraszewski, ordynator Szpitala Ujazdowskiego i lekarz naczelny Szpitala Chorób Skórnych i Wenerycznych św. Łazarza w Warszawie, jeszcze ściślej połączył medycynę z ezoteryką.
Lekarz poznaje medjum
Watraszewski, lekarz kształcony w Paryżu i Wiedniu, ceniony za to, że przyczynił się do ośmielenia ludności do wyjawiania schorzeń wenerologicznych, w 1925 lub 1926 r. poznał pannę Sabirę, „medjum psychometryczne i jasnowidzącą”.
Sabira Churamowicz pochodziła z Wołynia, ze spolszczonej rodziny tatarskiej. Kiedy lekarz zainteresował się jej predyspozycjami, wówczas około 25-letnia kobieta była już sławna w Warszawie, gdzie mieszkała od kilku lat. Paranormalne uzdolnienia prezentowała publicznie między innymi na pokazach organizowanych w tak szacownym miejscu, jakim było Warszawskie Towarzystwo Higieniczne.
Doktor Watraszewski należał do Warszawskiego Towarzystwa Badań Psychicznych i to tam na jednym z posiedzeń widział, jak Churamowicz przykłada sobie do czoła zapieczętowane listy, wpatruje się w szklaną kulę i relacjonuje zawartość korespondencji.
Te doświadczenia sprawiły, że lekarz wpadł na pomysł, by właściwości panny Sabiry mogły ułatwić rozpoznania w pewnych chorobach, dla ówczesnych medyków trudnych do określenia.
Gdyż nie znam anatomii
Jednak zanim medium zostało zaproszone do warszawskiego szpitala, Watraszewski przeprowadził eksperyment, wręczając kobiecie grudkę zastygłej lawy Wezuwiusza. Ta, choć nie widziała, co położono jej na dłoni, rozpoznała minerał i opisała okoliczności, w jakich doktor go pozyskał.
– Mam wrażenie, że to dawno już ciągnąca się, zastarzała choroba. Umiejscowiona jest przeważnie z przodu w klatce piersiowej, nie w płucach, poza kością piersiową. Bardziej w związku z sercem. Płuca zdają mi się być powiększone i rozdęte… Czy płuca mogą być powiększone? Nie umiem lepiej określić, gdyż nie znam anatomii – mówiła Sabira, kiedy na kozetce leżał Jan B., lat 48, jeden z kilku pacjentów, których zdiagnozowała na zaproszenie dermatologa.
Kobieta siedziała kilka kroków od chorego, wpatrywała się w niego. Po chwili zasłaniała oczy ręką, sprawiając wrażenie skoncentrowanej, drżała na całym ciele.
W szpitalnym pomieszczeniu, oprócz kolejno wprowadzanych pacjentów, medium i organizatora doświadczenia dr. Ksawerego Watraszewskiego, wówczas lekarza naczelnego szpitala św. Łazarza, byli: dr Mściwój Semerau-Siemianowski, kardiolog i internista będący ordynatorem oddziału chorób wewnętrznych, oraz czterej lekarze asystenci z tamtejszej placówki. – Z chwilą, gdy zwracam całą uwagę na stan zdrowia chorego, zaczynam odczuwać te same dolegliwości, bóle i niedyspozycje, jakie on odczuwa. Nie widzę, ale odczuwam to, co się dzieje w organach. Wyjątek stanowią płuca. Mam bowiem wrażenie, że widzę płuca i zmiany w nich, nie mogąc naturalnie określić rodzaju i natury sprawy, jaka w nich ma miejsce, ponieważ nigdy się tym nie zajmowałam. Ale to mnie bardzo interesuje – tłumaczyła jasnowidząca lekarzom ciekawym, w jaki sposób zdaje sobie sprawę ze stanu pacjenta.
Rezultaty debiutu zachęcające
W grudniu 1926 r. ukazał się numer kwartalnika „Zagadnienia Metapsychiczne”, czasopisma poświęconego badaniom nadnormalnych objawów z duchowych i fizycznych dziedzin bytu.
Jednym z artykułów był tekst dr. Ksawerego Watraszewskiego „Panna Sabira, medjum psychometryczne”. Dzięki temu mamy tak dokładną relację wydarzeń sprzed stu lat.
Konkluzja autorska była jednoznaczna. Rezultaty debiutu „medjum” uznano za bardzo zachęcające. – Sądzić należy, iż Medjum, po zapoznaniu się z fizjologią organów i ich patologią, a objawia po temu chęci, będzie miała możliwość łatwiejszego orientowania się co do istoty choroby i jej siedliska. Jej rewelacje staną się dokładniejsze i będą miały większe, rozpoznawcze znaczenie – oceniał doktor.
Nie wiadomo, jak potoczyły się dalsze losy współpracy lekarzy z jasnowidzącą, czy panna Sabira faktycznie uczyła się anatomii, fizjologii i patologii, wspierając międzywojennych medyków.
Wiadomo, że medium było przedmiotem zainteresowania wielu specjalistów, także doktorów: Tadeusza Sokołowskiego czy Aleksandra Freyda. Jednak to eksperymenty Watraszewskiego, który zmarł trzy lata później, budziły największe zainteresowanie w środowisku, a wyniki doświadczeń i diagnozy panny Sabiry przywoływano w wielu artykułach jej dotyczących.
Nie całować w usta
Na początku lat 30. ubiegłego wieku, już po śmierci Watraszewskiego, Churamowicz przeniosła się do Poznania. W „Dzienniku Poznańskim” zaczęły się ukazywać jej porady udzielane czytelnikom (ale tylko tym, którzy… wykupili miesięczną prenumeratę tytułu).
W numerze z 27 lipca 1932 r. czytamy, że panna Sabira udzieliła już ponad czterystu trafnych odpowiedzi. Oto przykłady. „Nerwy nie w porządku, osłabiony cały organizm. Radzę dać się do lekarza” – radziła Opuszczonej Różyczce. Rozalji 55: „Zwrócić uwagę na stan serca i żołądka, który opuszczony. Pęcherz także niezupełnie zdrów”. „Z tego, co wyczuwam z listu Pani, wnioskuję, że jest chora na płuca i trzeba zastosować klimatyczne leczenie w sanatorium. Synek ma gruczoły powiększone, anemiczny i nerwowy. Zalecam ostrożność z pieszczotami i nie całować go w usta” – odpisała pani J. Hak, a panu X. 41: „Przydałoby się leczenie w szpitalu i długo być pod obserwacją lekarza. Zdrowie marne i zaniedbane z winy Pana. Ze zdrowiem żony specjalnego niebezpieczeństwa nie ma”.
Może jednak wizyty w szpitalu św. Łazarza i kontakt z profesjonalistami pannie Sabirze się przydały.
Co ciekawe, redakcja „Dziennika Poznańskiego” w ramach reklamy oferowała czytelnikom wysyłkę broszury pozwalającej zapoznać się z właściwościami psychoanalitycznymi autorki porad. Był to skopiowany tekst dr. Watraszewskiego. Lekarz był pod nim podpisany. Wydawca jednak ukrył fakt, że artykuł powstał sześć lat wcześniej, a autor nie żyje.
Lekarz bada kryształową kulę
Zainteresowanie uznanych lekarzy, czy w ogóle ludzi wykształconych, nadprzyrodzonymi zjawiskami i spirytyzmem było w tamtych czasach częste. Wystarczy przypomnieć, że Maria Skłodowska-Curie chodziła z mężem w Paryżu na seanse spirytystyczne Włoszki Eusapii Palladino. Tej samej, której trans podczas pokazu w Warszawie oglądał Bolesław Prus.
Jedni szukali naukowego potwierdzenia istnienia tajemnej siły unoszącej stoliki. Inni zapalali światło podczas seansu, by odkryć, że lodowata plazma wędrująca im po twarzy to w rzeczywistości goła stopa medium i biorą udział w sprytnym przedstawieniu.
W 1928 r. nikt nie był zdziwiony, gdy młody warszawski lekarz praktykujący przy ul. Marszałkowskiej zwracał się do osób, które… eksperymentowały z kryształową kulą. Czekał na relacje z widzeń podczas wpatrywania się w kryształ, podkreślając, że informacje muszą być możliwie ścisłe, gdyż będą jedną z podstaw wysnucia bardzo ważnych naukowych wniosków! Doktor Zdzisław Szymoński pytał eksperymentujących z kulami, czy wpatrują się w kryształ, by przypomnieć sobie zapomniane fakty.
A może widzieli w nim rzeczy urzeczywistnione dopiero w przyszłości lub coś z teraźniejszości, czego sami wiedzieć nie mogli?
Dziś czytamy o takim projekcie badawczym z rozbawieniem i niedowierzaniem.
Lekarz zainteresowany okultyzmem rok później został jednym z wiceprezesów Polskiego Towarzystwa Metapsychicznego w Warszawie. W dziedzinie medycyny zajmował się chorobami tropikalnymi, na początku lat 30. ubiegłego wieku wyjechał do Peru, gdzie pracował z polskimi emigrantami.
Naukowo o fluidach i eterach
– Polskie tradycje ezoteryczne końca XIX i pierwszych dekad XX w. były niszową, jednak niezwykle wpływową, a przede wszystkim kulturowo kreatywną sferą – uważają badacze, którzy przez kilka lat gromadzili informacje w ramach naukowego grantu „Kultura polska wobec zachodniej filozofii ezoterycznej w latach 1890-1939”. Międzyuczelniana grupa zrzeszająca naukowców z kilku polskich i zagranicznych uniwersytetów stworzyła wielotomowy dokument, którego internetowa wersja jest ogólnie dostępna.
Życiorysy osób związanych z ówczesną ochroną zdrowia, które jednocześnie szukały odpowiedzi na nurtujące je zawodowe pytania w sferze nieziemskiej, są fascynujące.
Oprócz wspominanego na początku tekstu dr. Stanisława Breyera, założyciela przedwojennej Ligi Zdrowia, zwalczającej: obżarstwo, pijaństwo, tamujące obieg krwi kołnierze, twarde nakrycia głowy, hałasy wielkomiejskie oraz niehigieniczne całowanie rączek, znajdujemy tam: dr. Tadeusza Sokołowskiego, lekarza prowadzącego eksperymenty z Sabirą, prezesa Polskiego Towarzystwa Metapsychicznego w Warszawie, jednego z nielicznych w Polsce znawców hipnotyzmu; dr. Józefa Piotra Drzewieckiego, absolwenta medycyny na ówczesnym Cesarskim Uniwersytecie Warszawskim, ordynatora Kliniki Terapeutycznej w Szpitalu Świętego Ducha w Warszawie, zwolennika homeopatii, wegetarianizmu, higieny i zdrowego trybu życia, członka Towarzystwa Teozoficznego, zastrzelonego w 1907 r. na zlecenie; czy Fryderyka Franciszka Mesmera, lekarza, twórcę teorii o istnieniu we wszechświecie nieważkiego płynu, fluidu-eteru, który przenika wszystko i wywiera wpływ na organizm człowieka, w szczególności na jego system nerwowy. Doktor badał też działanie magnesu na organizm ludzki.
Janka Kowalska
Podczas spotkań w Warszawskim Towarzystwie Metapsychicznym organizowane były seanse spirytystyczne.
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
