Podążać za światowymi trendami
z dr. hab. n. med. Pawłem Nachulewiczem, kierownikiem Kliniki Chirurgii i Traumatologii Dziecięcej, rozmawia Jerzy Jakubowicz
- Dotychczasowa praca zawodowa i naukowa.
– Jestem absolwentem I Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej w Warszawie, który ukończyłem w 1988 r. Moje lata pracy są ściśle związane z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Tam doskonaliłem swoją wiedzę i doświadczenie zawodowe, uzyskując specjalizację z chirurgii dziecięcej i transplantologii, a także tytuły naukowe doktora nauk medycznych i doktora habilitowanego nauk medycznych. Odbyłem również szkolenie specjalistyczne w czołowych europejskich placówkach takich jak m. in. King’s College Hospital w Londynie czy University Clinic Benjamin Franklin w Berlinie. Jestem autorem ponad 80 publikacji w czasopismach krajowych i zagranicznych. Po przejściu prof. Jerzego Osemlaka na emeryturę, zostałem powołany w 2010 r. na stanowisko kierownika Katedry i Kliniki Chirurgii i Traumatologii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie.
- Chirurgia dziecięca to trudna specjalizacja.
– Chirurgia dziecięca jest specjalnością bardzo szeroką, a działalność chirurga dziecięcego obejmuje zabiegi w zakresie centralnego układu nerwowego, klatki piersiowej, jamy brzusznej, układu moczowego, jak również zabiegi z zakresu onkologii.
Obecnie wykonujemy w Lublinie wszystkie zabiegi, które są wykonywane w innych ośrodkach klinicznych w Polsce. Specyfika wieku naszych małych pacjentów powoduje, że głównym obszarem zainteresowania są wady wrodzone, które stanowią 80-90 proc. naszej działalności. Najtrudniejszym fragmentem pracy są wady wrodzone u noworodków, które leczone są w naszym ośrodku praktycznie w pełnym zakresie.
Wady wrodzone u noworodków, wymagające interwencji chirurgicznej, występują stosunkowo rzadko ze średnią częstością 1 do 5 tys., a niektóre jeszcze rzadziej, co powoduje, że wybrane rodzaje zabiegów wykonujemy tylko 1 lub 2 razy w roku.
- NFZ przeznacza zbyt małe środki na chirurgię dziecięcą?
– Procedury w chirurgii dziecięcej są tak samo wycenione jak u dorosłych, a tymczasem koszt leczenia dziecka jest znacznie większy. NFZ obiecuje zwiększenie wyceny punktowej dla chirurgii dziecięcej, co w ostatnim czasie rzeczywiście miało miejsce. Obecnie praktycznie wszystkie oddziały chirurgii dziecięcej w Polsce są deficytowe i przynoszą znaczące straty dla szpitala. To nie pozwala nam podążać za trendami w światowej chirurgii dziecięcej, z użyciem nowych technologii zarówno w zakresie diagnostyki, jak i leczenia. Jedynym dodatkowym zastrzykiem pieniędzy są dla nas darowizny, liczone w milionach złotych, od Fundacji Jerzego Owsiaka, czego przykładem może być długo oczekiwany zakup rezonansu magnetycznego, z którego ogromnie się cieszymy.
- Obecne wyposażenie aparaturowe kliniki jest wystarczające?
– Z chwilą objęcia stanowiska kierownika kliniki w 2010 r. uzyskałem bardzo dużą pomoc finansową od Uniwersytetu Medycznego w Lublinie i dzięki temu otrzymaliśmy wyposażenie na europejskim poziomie. Jednak trzeba pamiętać, że od tego czasu minęło już 6 lat, część sprzętu uległa zużyciu, pojawiła się też nowa aparatura, a my na to nie mamy już środków. Nasza klinika dysponuje 51 łóżkami.
- Był Pan konsultantem wojewódzkim w swojej specjalności.
– Byłem, ale zrezygnowałem, bo uważam, że jest to zupełnie niepotrzebna funkcja administracyjna. Potrzebna jest decydentom chyba tylko po to, że jak coś nie wychodzi w danej specjalności, to zawsze winę można zwalić na konsultanta. Uważam, że funkcję opieki dydaktycznej i merytorycznej równie dobrze mogą sprawować kierownicy klinik szkolący rezydentów. Zaoszczędzone środki powinny być alokowane do dyspozycji konsultanta krajowego, którego roli nie można zanegować, a pozycja powinna ulec wzmocnieniu.
- Liczba chirurgów dziecięcych w Polsce, w naszym województwie, jest wystarczająca?
– Obecnie liczba chirurgów dziecięcych w województwie lubelskim jest wystarczająca. Jesteśmy jedyną kliniką z dużym oddziałem chirurgii dziecięcej i zabezpieczamy potrzeby społeczne dla całego województwa. W związku z tym nie ma potrzeby tworzenia nowych oddziałów chirurgii dziecięcej, bo nie będą wykorzystane. Od czasu mojego pobytu w Lublinie kształcimy nowe pokolenie chirurgów dziecięcych, które przez 20-30 lat będzie w stanie zapewnić potrzeby w województwie lubelskim. Z tego powodu nie przyjmujemy nowych kandydatów do szkolenia w tej specjalności, bo lekarze, którzy kształcą się w ramach rezydentur już będą mieli problemy ze znalezieniem miejsca pracy. My przyjmujemy na bieżąco zgłaszających się pacjentów, a czas oczekiwania na zabieg operacyjny nie przekracza trzech miesięcy.