Nie pieniądze są moim priorytetem
z Pauliną Adrianą Szczepanik, tegoroczną absolwentką kierunku lekarskiego na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie, która ukończyła studia z najwyższą na roku lokatą – 4,85, rozmawia Anna Augustowska
- Zawsze była Pani prymuską?
– Może ujmę to w ten sposób: nigdy nie miałam kłopotów z nauką. Poza tym lubiłam się uczyć. Ciekawiło mnie poznawanie nowych rzeczy, stałe pogłębianie wiedzy. To chyba klucz do sukcesu – ciekawość. Z wyborem kierunku studiów nie miałam kłopotu, bo już od dziecka pasjonowała mnie biologia i chemia, ale w liceum wybrałam klasę o profilu matematyczno-informatycznym. Co też uważam za dobrą decyzję, bo ta wiedza bardzo jest potrzebna w dzisiejszym skomputeryzowanym świecie. Ponieważ pochodzę z Małopolski – z Tarnowa – mogłam wybrać najbliższy domu rodzinnego Uniwersytet Jagielloński, ale zdecydowałam się na uczelnię w Lublinie, czego nigdy nie żałowałam. Dzisiaj wybrałabym tak samo.
- Kierunek także?
– Tak, medycyna to moje marzenie. Rozmawiamy tuż przed rozpoczęciem mojego rocznego stażu i proszę mi wierzyć po prostu nie mogę się doczekać, aby już zacząć! Chciałabym być już wśród pacjentów, pomagać im, wykorzystywać wiedzę, którą mam i uczyć się, uczyć tego co dla lekarza tak ważne: bycia przy chorych.
Mój zapał to nie są czcze słowa. Miałam przecież już okazję konfrontować się z praktyczną medycyną. Od pierwszego roku studiów w ramach praktyk starałam się poznać różne formy uprawiania medycyny. Pracowałam na chirurgii, w ośrodku poz, rok temu miałam praktyki na pediatrii. I chyba właśnie wśród dzieci chciałabym znaleźć w przyszłości moje miejsce jako lekarz. Marzę o pediatrii i jeśli się to sprawdzi, to chciałabym specjalizować się w pulmonologii dziecięcej ponieważ uważam, że płuca to absolutnie fascynujący organ.
- Pani entuzjazm i optymizm jest zaraźliwy, ale kilka dni temu rezydenci i przedstawiciele zawodów medycznych protestowali w Warszawie domagając się systemowych zmian: większych nakładów na ochronę zdrowia, lepszych zarobków itd. Jak Pani odnajduje się w tej rzeczywistości?
– Bardzo popieram postulaty protestujących, bo chciałabym leczyć ludzi w godnych warunkach, ale dzisiaj dla mnie najważniejsze jest zdobywanie wiedzy i dalsze kształcenie się. Wiem, że jak będę dobra w swojej pracy, jak będzie mnie ona cieszyła, to pieniądze się znajdą. Zresztą nie są one dla mnie najważniejsze. Z całą stanowczością wykluczam emigrację. Chcę żyć i pracować w Polsce, tu, gdzie są moje korzenie, gdzie mam rodzinę i przyjaciół. Za granicą zawsze będę obca.
- Wraca Pani w rodzinne strony?
– Tak miało być, ale przez strzałę Amora wiążę przyszłość z Lublinem. Rodzinny Tarnów będę odwiedzać, niewykluczone, że na motorze – bo to moja druga po medycynie wielka pasja.