… serial prawie codzienny
2 sierpnia
Krucjata przeciwko LGBT nabiera rumieńców. Tylko patrzeć jak do naszego codziennego języka na stałe wejdą określenia – „HOMO SAPIENS” i „HETERO SAPIENS”, okuliści nie będą mogli używać nazwy „TĘCZÓWKA”, zniknie wyrażane z uznaniem określenie kompanii reprezentacyjnej – „CHŁOP W CHŁOPA”, a z transmisji sportowych zwrot – „OBROŃCY KRYJĄ NAPASTNIKÓW” itp. Tak może być, chociaż cicho sobie pomyślałem, że na przykład te męskie związki jednopłciowe w obecnych niełatwych czasach mogą być w wielu momentach korzystniejsze, bo łatwiej związać koniec z końcem.
6 sierpnia
W mediach od parunastu dni na okrągło tylko o jakimś zalatanym marszałku. Sąsiad spod okna od razu był mocno obruszony – „Czego się marszałka czepiają?! Jak się jest marszałkiem to człowiek nie może siedzieć, musi się nalatać?! A jeszcze tą lagą nastukać, a i mikrofon co i raz wyłączyć! Taka praca niestety!”… Nie dyskutowaliśmy, bo lecieliśmy na obiad.
9 sierpnia
Sensacja dnia! Lotnego marszałka wydymisjonowali z roboty! Czyli jest i prawo, i sprawiedliwość. Nalatał się, to ciekawe czy teraz posiedzi?
12 sierpnia
Podobno stare powiedzenie głosi, że mężczyzna jest jak wino – im starszy, tym lepszy. Może to i prawda, ale patrząc po oddziale można jednak stwierdzić, że od każdej reguły bywają wyjątki i tak jak wśród win, tak i wśród niektórych pacjentów zawsze się może trafić zwykły sikacz. Ale to już nie wina wina.
13 sierpnia
Na drzwiach naszego oddziału była wywieszka – „NIE BIERZEMY ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA RZECZY OSOBISTE PACJENTÓW”. W nocy, pewnie przez nieuwagę, ktoś musiał ją strącić i bez sprawdzenia co uszkodził, zainstalował ją na nowo. Z napisu zostało tylko „NIE BIERZEMY OD …PACJENTÓW”. Rano przed oddziałem był tłum niedowiarków. Nie dziwię się, niedowierzanie to w końcu nasza narodowa specjalność.
14 sierpnia
Powieszono poprawioną wywieszkę, ale zdjęto drugą z napisem – „PRZED KAŻDYM WEJŚCIEM NIE ZAPOMINAJMY O OCHRANIACZACH”. Zdziwiliśmy się. I znowu dyskusja. I znowu sąsiad-mędrek spod okna poważnie a jednocześnie z wyraźną przyganą stwierdził – „Nie ma się co tak dziwić! Może ta treść była akurat niezgodna z klauzulą sumienia któregoś ze szpitalnych decydentów!”. Sąsiad spod lewej ściany odparował – „Zgłupiał pan?! Jakby to była prawda, to mówilibyśmy raczej o KLAUNZULI a nie o klauzuli! Myśl pan trochę!”. Racja – trzeba myśleć. Trudne to, ale konieczne. Inaczej na przykład „człowieka-gumy” żaden cyrk nie zatrudni.
20 sierpnia
Podobno jako kraj jesteśmy za coś marginalizowani na arenie międzynarodowej. Sąsiad spod okna od razu stwierdził, że to może za te doroczne aukcje arabów w Janowie Podlaskim. Zgłupiał czy co?! Musieliśmy ciemniakowi wytłumaczyć, że to taki skrót językowy i że chodzi o konie a nie o ewentualne przyszłościowe odgórne rozwiązywanie problemu imigrantów w razie gdyby co. Był zdziwiony. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że nadinterpretacja to nieodrodna siostra propagandy.
26 sierpnia
Ministerstwo Zdrowia zapowiada, że niedługo z leczeniem nie będzie żadnego problemu. Uważam, że już nie ma, bo każdy kolejny dzień nas leczy. Ze złudzeń.
30 sierpnia
Wczoraj podobno na tle politycznym doszło do wymiany poglądów a potem do szarpaniny między chorymi z sąsiedniej sali. Jeden chciał drugiego sPOliczkować, ale ten drugi był czujny, miał większe poparcie więc w ruch poszła ZJEDNOCZONA PRAWICA i LEWICA RAZEM, ten pierwszy z obu stron dostał w PISk i ogólnie zrobiła się mała WIOSNA ludów na cały korytarz. No, już zaczyna być wybornie.
5 września
Nasza megalomania jednak nie zna granic. Według sąsiada, oczywiście tego spod okna, jeżeli w ramach tradycyjnej przyjaźni polsko-węgierskiej może u nas od wieków funkcjonować nazwa trunku „WĘGRZYN”, to i nasi bratankowie mogliby swój popularny napój przechrzcić na „DUDAFOK”. Byłby to ładny gest, częściowo zaspokajający naszą próżność.
8 września
Szpitalna fama głosi, że doktor T. kupił najnowszy, luksusowy model BMW i jak gdyby nigdy nic przyjechał nim do pracy. Reakcja ogółu podobno bezcenna. Nic dziwnego, w końcu to auto o bardzo wysokim współczynniku zawiści.
10 września
Wczoraj po południu na sygnale został przywieziony z licznymi dowodami miłości bliźniego na całym ciele, jeden z uczestników spotkania jakiejś legalnej, spontanicznej manifestacji z równie legalną spontaniczną kontrmanifestacją. No cóż, podobno miłość nie wybiera a dowody zanim się znajdą, to do następnej randki zdążą się zabliźnić.
14 września
Rano miałem niespodziewane golenie brzucha. Myślałem, że to przygotowanie do operacji, ale okazało się, że pomyłka, bo rzeczywiście miałem mieć golenie, ale prześwietlane. Jak widać golenie to nie zawsze to samo co golenie, więc nie miałem pretensji. Zresztą golony się czuję na co dzień. I nie przez pomyłkę, tylko przez cały czas i to z urzędu. Taka planowa operacja. Finansowa.
15 września
Upały straszne. Leżący obok mnie pacjent po rozmowie telefonicznej z rodziną z troską powiedział, że u nich w obejściu woda w studni mocno opadła, po czym z szerokim uśmiechem dorzucił, że u sąsiadów całkiem wyschła. I znowu potwierdziło się życzliwe, swojskie powiedzenie – „MNIE NIE MUSI BYĆ DOBRZE, WAŻNE, ŻEBY SĄSIADOWI NIE BYŁO LEPIEJ”. No, życzliwe powiedzenia mądrością narodu.
20 września
Już niedługo wybory. Całą salą uzgodniliśmy, że gremialnie bierzemy w nich udział, aby spełnić obywatelski obowiązek, poprawić frekwencję przy urnach i wybrać kogo chcemy. W końcu wybory to ważna rzecz i każdy głos się liczy. Sąsiad spod drzwi filozoficznie stwierdził, że rzeczywiście wybory to ważna rzecz, chociaż mniej ważne będzie to, kto na kogo odda głos, bo najważniejsze to to, kto będzie te głosy sprawdzał i liczył. No… tu może mieć trochę racji i wielu z nas może się przeliczyć.
Irosław Szymański